Wstałem dziś dosyć późno, za co dostałem oczywiście ochrzan od Ginewry. Była ostatnio jakaś inna, zamyślona, smutna, roztrzęsiona... Nie wiedziałem co robić.
- Co się z Tobą dzieje? - Spytałem zakłopotany.
- Nic. - Odparła cicho.
- A może jednak? - Zapytałem spoglądając w jej przemęczone oczy.
- No, może... - Odparowała niejasno.
- Czyli?
- Widziałam Lastbreath'a.
- Żartujesz! Gdzie?
- W lesie.
- Coś mówił?
- Tak.
- Opowiadaj.
- Wybrałam się na spacer, a w środku nocy znalazłam jakąś starą, zapisaną kartkę. Chciałam ją przeczytać, ale coś zaszeleściło w krzakach. On. Powiedział, żebym oddała kartkę, a ja spytałam czy to jego. Potem powiedział jakąś rymowankę, z której zrozumiałam, że jeśli mu jej nie oddam, marny mój los.
- Oddałaś?
- Tak. I to wszystko.
W tej chwili usłyszałem jakieś kroki.
- To chyba Ever. - Mruknąłem cicho i poszedłem przed jaskinię. - Witaj moja droga! - Powiedziałem.
- Czy znasz kogoś, kto nauczy mnie władać moimi nowymi mocami?
- Znam.
- Kto to?
- Celesta. Spotkasz ją z pewnością na łące. Ja również mogę udzielić Ci kilku wskazówek, ale ona jest specjalistką...
< Ever? Dokończ proszę. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!