Byłem na łące, sam jak palec. Moi przyjaciele byli zajęci ozdabianiem drzewek w lesie. Chciałem dostać jakiś prezent, ale ponieważ nie jestem materialistą, liczyłem na przyjaciela albo przyjaciółkę. Wtedy właśnie ją spotkałem. Miała piękną barwę sierści, długie nogi i bardzo ładne oczy.
Widząc mnie, zawahała się i w końcu podeszła, bardzo niepewnie.
- Cześć... Jestem... Merkury, a ty? - Zapytała patrząc mi w oczy.
- Ja... Moon. - Odpowiedziałem.
- Jesteś sam? - Spytała po chwili zastanowienia. - Bez przyjaciół?
- Moi przyjaciele w święta mają ważniejsze sprawy.
- Czyli...?
- Ozdabianie drzewek w lesie, na przykład.
- A czy w święta to przyjaźń nie jest najważniejsza?
- Dla nich widocznie nie. Chociaż z drugiej strony, las musi ładnie wyglądać na święta. Nie chcę mówić o nich źle. - Przerwałem na chwilę. - A ty? Czemu jesteś sama?
< Merkury? Brak weny - przedświąteczne pranie mózgu :D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!