Był śnieg. Znalazłem tą watahę i najbardziej w świecie chciałbym mieć, właśnie tą watahę. Ale jeszcze do niej nie dołączyłem. Polowałem, gdy moim oczom ukazała się zaczajona na królika wadera. Była śliczna! Podszedłem i tak niechcący spłoszyłem jej królika, wtedy ona się zezłościła.
-Co zrobiłeś?! Muszę poszukać innego! - Krzyknęła.
Wtedy, byłem zawstydzony i nie wiedziałam co powiedzieć, a jednocześnie byłem nią odurzony. Odparłem po cichu:
- Przepraszam, chciałem się przywitać, nie chciałem spłoszyć twojego królika.
Ona uśmiechnęła się i powiedziała:
- Spoko, nic się nie stało. Niepotrzebnie się tak wkurzałam.
Nagle przypomniało mi się po co przyszedłem w tą okolicę.
- Pa! - Krzyknąłem i zacząłem biec. Usłyszałem jeszcze jej krzyk:
- Poczekaj! Stój!
Ale biegłem dalej. Biegłem i biegłem i biegłem. Znalazłem watahę. To musi być ta! Oglądałem nieznajome wilki, które też na mnie patrzyły. Zdawały się myśleć ''nowy, phi, pewnie chce dołączyć do watahy". Szedłem dalej i po chwili zauważyłem wielkiego, umięśnionego samca. To chyba był alfa! Jego futro było piękne. I widziałem też rany na jego policzkach. Był naprawdę silny, a przynajmniej ja tak myślę, nie wiem jak jest na prawdę. Byłem tak spięty, że nie mogłem wydusić z siebie ani jednego słowa. Wtedy przypomniałem sobie o białej waderze ze znaczkiem w kształcie księżyca z gwiazdą. Wtedy podszedłem jeszcze bliżej do potężnego samca i zapytałem go:
- Chciałbym dołączyć do watahy. Przyjmujesz mnie?
< Gustaw? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!