Pytanie basiora mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się, że może mi zadać podobne pytanie.
- Ja pierwsza zadałam ci pytanie. - broniłam się, na co basior odpowiedział kpiącym uśmiechem. Takie właśnie uśmiechy wychodziły mu lepiej niż te przyjazne.
- Wiesz ja na początku zastrzegałem, że nic nie będę o sobie mówić. - odparł opanowanym głosem. Tu mnie miał. Nie mogłam wiecznie uciekać od jego pytań.
- Czemu pytasz... - zaczęłam tymi słowami odpowiedź. - Widzisz, bo ja chcę taka być.
Na Zoryi nie zrobiło to żadnego wrażenia. Wydawał się nawet znudzony. Bolało mnie to, ale nie chciałam dać mu tej satysfakcji. Spodziewałam się ataku z jego strony. Gotowa byłam go na siebie przyjąć.
- Nigdy nie patrzyłem na to z tej strony. Być takim jakim się chce. - mruknął, wpatrując się w dalekie tereny. Wiatr rozwiewał nam sierść. - Kto cię tego nauczył?
- Mój ojciec. - odparłam krótko. Czas pokazał mi, że jego słowa były trafne. Być tym, kim chcę. Właśnie taką zamierzam być.
- Rozumiem.
- Wiesz co... Ta cała nasza rozmowa, a dokładniej sposób w jaki rozmawiamy jest dziwny. - zaśmiałam się lekko. - Chciałabym cię poznać, ale nie pozwalasz mi na to. Nie mam o to do ciebie żalu. Rozumiem, że nie chcesz mówić o sobie, więc nie będę ci zadawać pytań. - wyrzuciłam z siebie lekko. Nie przypuszczałam, że tak łatwo będzie mi to powiedzieć.
Nic nie odpowiedział.
- Chodźmy na polowanie, dobrze? - poczułam dopiero teraz jaka byłam głodna.
< Zorya? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!