Dużo wilków było przeciw mojemu związkowi z Ami. Nie obchodziło mnie to, że mówią, że najpierw przymilała się do młodego bety, a teraz gammy. Ami taka nie była. Złamano jej serce.... Poza tym to był mój wybór.
Ze spaceru wróciła Ami z czwórką naszych dzieci. Przytuliłem każde z osobna. Na koniec pocałowałem czule moją partnerkę. Na co szczeniaki powiedziały głośne " fuuu".
- No już idźcie spać. - ofuknąłem moje dzieci. Gold zaśmiała się.
- Dobrze, tato. - powiedziała poważnym tonem. Mimowolnie uśmiechnąłem się. Cała czwórka poszła posłusznie spać.
- Nareszcie mamy czas dla siebie. - szepnęła Ami, gdy dzieciaki poszły do drugiego pokoju. Uśmiechnąłem się do niej. Pocałowałem ją delikatnie.
- To go dobrze wykorzystamy. - zaśmiałem się. - Chcesz iść na spacer?
- Jasne. - odparła Ami. - Ale chwileczkę co z dziećmi?
- Nic się nie martw, usnęły. Zresztą niedaleko jest rzeka, to tam się przejdziemy. - stwierdziłem. Ami dała za wygraną. Wyszliśmy z jaskini. Po krótkim spacerku, byliśmy niedaleko rzeki.
Wpadłem na pewien pomysł i już po chwili wcieliłem go w życie. Pchnąłem Ami w wodę. Ta wyskoczyła z niej. Drobinki wody na jej futrze, mieniły się pod blaskiem księżyca. Wyglądało to uroczo, aż się zaczerwieniłem.
< Ami, co dalej? ;D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!