piątek, 17 października 2014

Od Ami - Ludzie?

Szłam głęboko w lesie z Peetą (szczeniaki były w jaskini), gdy nagle poczułam ukłucie. Odwróciłam się. To była jakaś strzałka, czy coś takiego. Po chwili zrobiło mi się niedobrze i zasnęłam, lecz byłam świadoma, czułam i słyszałam. Po chwili usłyszałam głośny huk i stukanie kopyt koni po twardej ziemi i słowa... To byli ludzie! Byłam przerażona, gdy nagle Peeta krzyknął:
- Ami! - zawołał. Mie mogłam nic zrobić... Po prostu nie mogłam wstać, gdy nagle całkiem straciłam świadomość i po jakiś chyba 3 godzinach obudziłam się. Byłam w skrzynce ze słomą, było nawet wygodnie ale i tak nie czułam się dobrze. Wreszcie zakrywa pudełka się otworzyła, poczułam że ktoś mnie trzyma. To była kobieta... Później ona zaniosła mnie na wybieg. Było jakieś prowizoryczne schronienie, kilka drzewek, fajna długa trawa i ogrodzenie.
- Hmm... Nawet, nawet... Ale stąd spadam. - Powiedziałam do siebie. Skoczyłam na ogrodzenie, ale to poraziło mnie lekko prądem. - Trudno będzie to przeskoczyć, ale zawsze będzie można się przekopać! - Po tych słowach zaczęłam kopać, ale przestałam. Dostałam jakieś ćwiartki mięsa.
- Naprawdę? Ja mam to zjeść? No dobra już się polituję... - Westchnęłam. Po dłuższej chwili zjadłam to. Było okropne! Gdy nagle wzięli mnie na te swoje ręce i zanieśli do jakiejś areny podobnej do tej, na której walczą wilki, tylko bardziej nowoczesnej. Zobaczyłam obręcz i to jeszcze całą w ogniu przeskoczyłam ją. Dostałam nagrodę i wróciłam na wybieg, gdy zobaczyłam samca w wieku jakiś 2 lat. Skoczył na mnie.
- Hej, hej, hej! - Zawołał.
- No co? - zapytałam zdziwiona i po chwili go z siebie zrzuciłam.
Nagle ktoś się zlitował nad nami i otworzył furtkę do jakiegoś ciemnego pomieszczenia.
- Ciekawe co to jest? - Spytałam samca, gdy nagle ta kobieta wyłoniła się z wejścia, dała mi ładną bransoletkę z serduszkiem i pozwoliła mi uciec. Po godzinie ciągłego biegu dotarłam do jaskini Peety i od razu położyłam się na posłaniu, gdy nagle Peeta zapytał:
- Ami, a gdzie cię właściwie wywieźli? 
- Do takiego jakiegoś zoo czy coś. - Odpowiedziałam krótko.
- Na szczęście jesteś. - Powiedział, przytulając mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!