Byłem z white w jaskini. N
Nagle usłyszałem z jej pokoju cichy szept.
Z całą pewnością mówiła do siebie...
- Porzuciłam szczeniaka... jestem okropna...
Podszedłem do niej.
Byłem bardzo zdenerwowany.
- Co zrobiłaś? - Zapytałem, wpadając do jej pokoju.
- Wiedziałam, że się dowiesz... - Westchnęła. - Wiesz, mamy 2 szczeniaki, a ja trochę nie wyrabiam...
- Czemu mnie nie poprosiłaś o pomoc? - Zapytałem. Poczułem, że ogarnia mnie szał.
- Bo i tak się zapracowujesz. - Odpowiedziała. To było straszne... Jak można z takiego powodu porzucić szczeniaka? Można poprosić o pomoc, zatrudnić niańkę! Nie rozumiałem jej. Miałem już tego dość.
- Nie zapracowuję się. - Powiedziałem chłodno, stanowczo i zdecydowanie, tym samym położyłem kres naszemu związkowi. Wyszedłem z domu, wprost do jaskini Ginewry i Gustawa.
- Gustawie? - Zapytałem, próbując się opanować.
- Słucham?
- Odchodzę z watahy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!