Nasari mogła mieć rację. Zresztą to ciało było moim ostatnim wcieleniem. Chciałem dobrze wykorzystać to wcielenie, gdyż w nim zaznałem coś więcej niż w innych. Miłość to było to.
- Dobrze, Nasari. - powiedziałem ochoczo. Wadera uśmiechnęła się szeroko. Uwiesiła się na mojej szyi, zaś ja, oplotłem swoje łapy wokół jej zgrabnej talii.
- Cieszę się, że się zgodziłeś.
- Ja też. - powiedziałem po chwili. Trzymając Nasari w ramionach, wiedziałem, że jest całym moim światem. Po głębszym namyśleniu, doszedłem do wniosku, że już dosyć przeżyłem w tej watasze.
Czułem lekkie wyrzuty sumienia, że zostawiam Darknessa samego, bądź co bądź był moim bratem. Nie chciałem samego go zostawiać z Dusk na głowie... Jednak umiał sobie dać z nią radę, ale pozostawał jeszcze Shout...
- Nad czymś myślisz? - zapytała moja partnerka. Oprzytomniałem. Zerknąłem na nią.
- Ach, nad moimi wiecznymi problemami... - westchnąłem.
- Dawn... Pamiętaj, że już ich nie masz... - szepnęła Nasari. Ścisnęła moją łapę. Pociągnęła mnie w stronę wyjścia.
- Na nas już czas...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!