Szczerze? Trochę się o nią bałem. Trochę bardzo... Ale sam sprawdziłem jej umiejętności i było to tylko trochę bardzo.
- Uff... Było blisko. - Odetchnąłem, kiedy kula przeleciała obok łapy Jez.
- Tsa... Trzeba się przyzwyczaić. - Westchnęła.
Wybiłem szybę w oknie jednego z domów.
- Skacz! - Rzekłem, a kiedy wadera już była na miejscu, po drugiej stronie ściany, skoczyłem ja, wpadając na nią.
- Przepraszam... - Szepnąłem, spoglądając jej w oczy.
- Nic się nie stało. - Odparła. Znów utonąłem w jej wzroku. Chciałem ją pocałować, ale przerwał mi trzask drzwi.
- Wilki! - Zakrzyknęła kobieta i pobiegła po swojego męża. Dzieci z piskiem uciekły do piwnicy. Jez spojrzała na tą scenkę, jednak po chwili przypomniała sobie o przestrodze Gustawa. Podpaliłem dom, a mężczyznę zabiliśmy wspólnymi siłami, gdyż był dość silny.
- Lećmy do następnego! - Zawołała i wyskoczyła przez okno. Ja za nią. No i znów ja przewróciłem się i wpadłem wpadłem na Jez.
- Heh, mam dziś dziwny dzień. - Powiedziałem z uśmiechem, patrząc jej w oczy.
< Jez? Takie trochę bez sensu to opo xD >
Hey. Nie wiem, co się stało, ale opowiadanie nagle znalazło się w 21 kwietnia, podczas gdy napisane i opublikowane zostało kilka dni temu. XD
OdpowiedzUsuń