Nie podobało mi się to. Postanowiłem wyjść z resztkami godności.
- To może ja już pójdę. - Rzekłem oschle i skierowałem się do wyjścia.
- Jak chcesz. - Odpowiedział John.
Zatrzymałem się.
- Wiesz co? Kiedyś był z ciebie dobry dzieciak. Nie wiem, co się z tobą stało. Chyba nie uważałeś na lekcji Amber, skoro nawet nie umiesz wyczuć w zdaniu przenośni. Radzę zajrzeć do słownika, jeżeli nie wiesz, co to jest.
Byłem wyjątkowo spokojny, więc nie chciałem zostać wyprowadzony z równowagi przez wilka. Rozumiałem go jednak, ponieważ niekoniecznie musiał chcieć ze mną rozmawiać, niekoniecznie pojął moje słowa, lub miał po prostu gorszy dzień. Tak, czy siak, nie czekałem na odpowiedź i wyszedłem z jaskini. Parę metrów od niej, zobaczyłem moją siostrę, Toxy.
- Cześć! - Zawołała.
- Hej. - Odpowiedziałem z uśmiechem.
- Właśnie cię szukałam. To zasługa Opatrzności, że cię znalazłam.
- Heh, czy to zasługa Opatrzności, tego się nie dowiemy. Po co mnie szukałaś?
- Ty, ja, Ginewra i Makka. Przyszły miesiąc, dzień drugi.
- Dlaczego?
- Będziemy się uczyć nowych mocy! - Zawołała radośnie i odbiegła, mówiąc, że musi to jeszcze powiedzieć Ginewrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!