Ostatnio Whitey zaczęła się dziwnie zachowywać. Miewała różne nastroje. Raz była wybuchowa, co było do niej niepodobne, a raz miła.
Postanowiłem poradzić się Luxi'a.
-Wiesz, może dlaczego Whitney, miewa takie nastroje?-spytałem. Luxio pokiwał łbem.
-Może po prostu przez pracę, jest taka zmęczona.-powiedział Luxio.
-Racja.-powiedziałam. Basior mógł mieć rację. Whitney wcześniej żaliła mi się na swoje dwa stanowiska, że trochę ją to męczyło.
Wpadłem na pomysł.
-Whitney, jesteś zajęta dzisiaj po południu?-spytałem. Moja partnerka pokręciła łbem.
-Nie...
-To świetnie. Wybierzesz się ze mną gdzieś.-powiedziałem tajemniczo. Wadera rzuciła mi swoje typowe spojrzenie.
Po południu zabrałem Whitney ze sobą.
-Etan, gdzie ty mnie ciągniesz?-zaśmiała się. Zdjąłem łapy z jej oczu.
-I jak?-spytałem.
-Ślicznie, tutaj.-westchnęła. Patrzyła na miejsce z podziwem w oczach. Wiedziałem, że jej się spodoba.
-To miejsce, nazywa się Ptasie Pole.
-Rzeczywiście jej ptasie. Dużo tu lata ptaków.
Nadszedł zmrok. Wziąłem się w garść.
-Whitney, powiesz mi o co chodzi?-spytałem. Wadera kiwnęła głową. Zrozumiała o co mi chodzi.
-Jasne, właśnie zamierzałam to powiedzieć.-powiedziała z wahaniem i uśmiechnęła się nerwowo.
-To co chcesz mi powiedzieć?-spytałem lekko zniecierpliwiony. Wadera spojrzała mi prosto, w czerwone oczy. Wzięła głęboki oddech.
-Ja jestem w ciąży.-powiedziała. Czułem zaskoczenie, strach, a w następnej chwili, zalała mnie fala szczęścia.
-To wspaniale.
-Myślałam, że się nie ucieszysz.
-Żartujesz. Naprawdę się cieszę zapewniłem, a na dowód tego pocałowałem ją. Czułem, że moje życie wreszcie się ułoży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!