poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Od Blue - Mój stary świat

  Wlokłam się na końcu grupy. Szłam spokojnie, gotowa do walki, niestety przy okazji byłam bardzo spięta. Denerwowała mnie ta sytuacja. Nie mogłam nawet spędzić normalnych świąt z Kibą i moimi dziećmi!
   W końcu się rozluźniłam i wpadłam do pięknej chatki na końcu wioski. Nie wiedziałam, że to letnia willa mojego pana. Tym razem przyjechał tam na święta Wielkanocne. Zajrzałam przez okno. Pan, jego syn i córka, żona, dwóch pomocników. Uważnie obserwowałam sytuację. Zakradłam się przez tylne wyjście i delikatnie pchnęłam drzwi. Byłam w środku. Udałam się do pokoju, gdzie wszyscy zasiadali do stołu i wtargnęłam odważnie. Skoczyłam na stół.
 - Blue! - Zawołała mała blondynka, o lekko kręconych włosach. Już wiedziałam, że to Minie, córka mojego pana. 
 - Hehe, przyszła się podzielić jajkiem. - Uśmiechnął się Tim, jej brat. Dzieci były bardzo małe, miały jakieś pięć lat, więc wiedziałam, że nie rozumieją zaistniałem sytuacji. Wlepiłam wzrok w Richard'a, który stał teraz pomiędzy moimi zębami, a ścianą. Był to pomocnik mojego pana. Natomiast mój pan odsunął żonę na bok, a do nich przytuliły się dzieci. Nie mogli nic zrobić, ale wiedziałam, że hrabia mi ufa. Jego nigdy nie skrzywdzę. Ani jego, ani jego dzieci. Z tą żoną to bywało różnie, ale nie chciałam mu sprawiać bólu. Drugi pomocnik, jakiś nowy, mi nieznany, wziął już swoje auto i zwiał. Tymczasem ja postanowiłam rozprawić się z Richard'em.
 - Grzeczna Blue... - Szepnął i potajemnie wyciągnął pistolet. Tyle razy mnie już bił, doprowadzał do łez, maltretował... Przywiązał mnie raz do wozu i odjechał, ciągnąc mnie za sobą... Musiałam się odegrać. Skoczyłam mu prosto do gardła i zacisnęłam szczęki. Padł martwy. Reszcie rodziny mego pana, dałam uciec. Wsiedli do swojego starego samochodu i odjechali. Tyle ich widziałam. Podbiegła do mnie Bloody Wolf.
 - Pozwoliłaś im uciec?! - Spytała ze wściekłością. - Ty s*ko! 
Trzepnęła mnie w pysk. Spokojnie podniosłam wzrok. Nie bolało.
 - Nie zrobili nic złego.
 - Może dla ciebie! - Wrzasnęła.
 - Przyjechali na święta. Znam tych ludzi. Zabiłam tych, których uznałam za godnych tej kary. - Powiedziałam i odeszłam. Jak najdalej od tej wadery...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!