Pamiętam ten dzień doskonale. Wróciłam z patrolu, który owocował w piękne widoki, ciekawe rośliny i zwierzęta. Shaman był już w jaskini, a jego mina była aż zbyt poważna.
- Shaman? - Spytałam. - Coś się stało?
- Tak... Ech... Ja... Inaris. Musimy poważnie porozmawiać.
- O czym? - Spytałam zaniepokojona.
- Nie będę owijać w bawełnę. Musisz coś wiedzieć.
- A mianowicie?
- Bo ja... Ja mam inną partnerkę. - Chciałam coś na to odrzec, lecz on nie dał mi dojść do słowa. - Wiem co sobie myślisz. To zaczęło się, wówczas, gdy wylądowałem w Afryce. Uparcie twierdziłem, że nie żyjesz, że ciebie już nie ma... A zatem postanowiłem znaleźć kogoś, kto miał mi cię... zastąpić. No i znalazłem. Niedawno dostałem od niej wiadomość i postanowiłem się przenieść do niej. Mam z nią czwórkę czteromiesięcznych szczeniaków. Miała opóźnienie przez klątwę, tak jak ty, i dopiero cztery miesiące temu urodziła. Chcę wychować te szczeniaki.
- Czyli to ją kochasz?! - Spytałam zapłakana.
- Tak... - Szepnął. - Zdałem sobie sprawę, że Windstorm jest dla mnie stworzona. ale gdy przybyłaś do mnie, do Afryki, nie chciałem zmarnować twojego trudu i zobaczyć moją córkę. Teraz jednak tęsknię bardziej niż za tobą, więc...
Potem wyszedł i zostawił mnie całą we łzach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!