Szliśmy śmiejąc się. Z Max'em bardzo fajnie się rozmawiało. Byliśmy właśnie w Górskim Raju. Niestety wszystko zepsuło moje szczęście do pecha. Stanęłam łapą, która była już kilka razy złamana, na jakimś kamieniu, przez co upadłam na ziemię i prawdopodobnie znów złamałam łapę.
- Wszystko w porządku? - Spytał Max pomagając mi wstać.
- Chyba tak. - Rzekłam.
- Może lepiej chodź do Ginewry...
- Po co?
- Co się stało?
- Chyba jest złamana...
- Boli?
- Nie. - Szepnęłam. Na tę wiadomość, trzymający mnie Max, uśmiechnął się.
- Chodźmy do Ginewry. - Szepnął cicho.
- Ok. - Westchnęłam. Dobra, jakieś małe zwichnięcie. Po pięciu minutach wyszłam z jaskini z małym bandażem.
- Możesz chodzić? - Spytał Max.
- Jasne. Chodźmy z powrotem. - Zarządziłam i poszłam przodem, jak gdyby nigdy nic. Max dołączył do mnie. Po kilku chwilach szybkiego chodzenia, które były wzbogacone rozmową, doszliśmy do Górskiego Raju. Max siadł nad wodą, a ja obok niego.
< Max? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!