Widziałam jak Etan odchodzi. Stałam jak słup soli.
Czyżby Etan chciał mnie pocałować... Nie to przecież niemożliwe! Traktował mnie jak córkę, ale z drugiej strony... to był mój przybrany ojciec...
Pytanie brzmiało: co ja do niego czuję?
Westchnęłam. Zamknęłam oczy. Weszłam w głąb siebie. Uczucie jakie żywiłam do Etan'a... to...
-Etan!-krzyknęłam. Rzuciłam się w pogoń za nim.
Co mu powiem?...
Jak się zachowam?...
Czy powiem mu prawdę?...
Tyle pytań kłębiło się w mojej głowie.
Nagle zobaczyłam Etan'a. Szedł ze spuszczoną głową.
-Etan.-powiedziałam łagodnie. Zwrócił na mnie swoje czerwone oczy. Widziałam w nich odzwierciedlenie siebie.
Sapałam byłam zmęczona. Przysiadłam. Wzięłam głęboki oddech.
-Etan...-zaczęłam ponownie.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Słucham, Whitney?
-Etan, ja...-nie mogłam wydusić z siebie tego słowa. Wyznać tego.
< Etan, chyba wiesz co dalej robić :P >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!