Moja praca była związana z ziołami. Jako szaman musiałem dziś zebrać ziele rosnące na piasku i odpowiednie jego części wrzucić do różnych woreczków. Łatwiej to określić jako uzupełnienie zapasów ziół. Wziąłem zatem koszyk i poszedłem na plażę, gdzie był piasek. Zastałem tam Far'a, który grał na gitarze elektrycznej.
- Hej. - Powiedziałem.
- Hej. - Mruknął i grał dalej.
- Nie myślałeś może o dołączeniu do zespołu? - Spytałem.
- Nie myślałeś o tym, że nie przeszkadza się w ważnych zajęciach? - Zapytał Far uważnie mi się przyglądając.
- Nie myślałeś kiedyś by zmienić ton w stosunku do starszych?
- Nie myślałeś o tym, by się odczepić i dać młodszym luz? - Zapytał. Na tym zakończyliśmy nieprzyjemną rozmowę. Zebrałem to, co miałem zebrać. Potem zacząłem dzielić zioła na części i wrzucać do woreczków z różnymi napisami. Potem zamoczyłem się trochę w jeziorze, by oczyścić się z kurzu i piasku. W dobrym nastroju poszedłem nad wodospad. Po minucie zjawiła się Valixy. Za uchem miała moją różę, ale już bez tej karteczki oczywiście.
- Wyglądasz pięknie. - Powiedziałem. Valixy usiadła przy mnie.
< Valixy, napiszesz ciąg dalszy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!