Kiedy obudziłem się, poczułem, że jestem jakiś... zapewne wyższy i cięższy. Pewnie głupie poczucie ze snu. Albowiem we śnie, byłem już dorosłym wilkiem, chodzącym na polowania i tak dalej. Jednak czułem, że naprawdę coś ze mną nie tak... Przeszedłem z pokoiku do "kuchni". Tam, ku mojemu zdziwieniu, nie było nikogo. Nie było ani Irand'a, ani Cloud.
- Halo? Jest tu ktoś? Irand? Cloud? - spytałem coraz bardziej niepewny. Nagle z pokoju obok wyszło dwoje wilków.
- Sto lat! - zawołał Irand, próbując nie przewrócić się niosąc jakiś pożywienie.
- Wszystkiego najlepszego... - powiedziała z uśmiechem Cloud.
- Ale...mam dzisiaj urodziny? - zapytałem nie wierząc.
- Miałeś, kilka dni temu, ale... postanowiliśmy wyprawić ci je dzisiaj. Teraz jesteś dorosły. - wyjaśniła wadera.
- No, ale chyba świeczki zdmuchniesz? - upewnił się Irand.
- Oczywiście! - odparłem z malującym się uśmiechem na pysku.
- No, to dalej. - ponaglił i położył przede mną sarnę.
Popatrzyłem na nich, nie kryjąc szczęścia. Pomyślałem życzenie... zdmuchnąłem świeczkę. Później graliśmy w różne gry i robiliśmy różne inne rzeczy! Potem poszliśmy spać. Nagle usłyszałem kroki i stukot pazurów. Otworzyłem jedno oko i ujrzałem sylwetkę. Jednak... nie byłem pewny, czy to ktoś, o kim pomyślałem w jednej chwili.
<Cloud, czy to ty? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!