UWAGA, PONIŻSZY TEKST ZAWIERA WULGARYZMY! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Był późny wieczór. Chłód chłodził, mróz mroził... Ciągle padał śnieg. Ja nie mogłem spać. Postanowiłem wybrać się na taką przechadzkę. Mój wzrok skupił się na starej, niebieskiej lampie naftowej, która ciągle śmierdziała naftą. Pomyślałem - czemu nie? Nalałem do zbiorniczka naftę, po czym za pomocą ognia podpaliłem knot. Złapałem w zęby "rączkę" i wyszedłem z jaskini. Oglądałem się na wszystkie strony, jakbym chciał coś schować. Lampa dawała małe, ale wystarczające światło. Nagle słyszałem szmer, a później stukot kopyt. Czyżby jednorożec się zgubił? Ale co on tu robi? Jeszcze tak późno? Nie powinien być razem ze swoim stadem? Zacząłem iść w stronę dźwięku, aż wreszcie ujrzałem ślady. Stanowczo jakiś koń. Zacząłem iść w stronę śladów, ale zaraz śnieg napadał za mocno, przy czym zakrył ślady.
Był późny wieczór. Chłód chłodził, mróz mroził... Ciągle padał śnieg. Ja nie mogłem spać. Postanowiłem wybrać się na taką przechadzkę. Mój wzrok skupił się na starej, niebieskiej lampie naftowej, która ciągle śmierdziała naftą. Pomyślałem - czemu nie? Nalałem do zbiorniczka naftę, po czym za pomocą ognia podpaliłem knot. Złapałem w zęby "rączkę" i wyszedłem z jaskini. Oglądałem się na wszystkie strony, jakbym chciał coś schować. Lampa dawała małe, ale wystarczające światło. Nagle słyszałem szmer, a później stukot kopyt. Czyżby jednorożec się zgubił? Ale co on tu robi? Jeszcze tak późno? Nie powinien być razem ze swoim stadem? Zacząłem iść w stronę dźwięku, aż wreszcie ujrzałem ślady. Stanowczo jakiś koń. Zacząłem iść w stronę śladów, ale zaraz śnieg napadał za mocno, przy czym zakrył ślady.
- Cholera... - mruknąłem, gotowy zawrócić.
Ale słyszałem dalej te dźwięki. O, nie... muszę je sprawdzić. Szedłem w stronę nasilającego się dźwięku, który nagle ucichł. Słyszałem rżenie. Pobiegłem tam i ujrzałem magicznego konia. Był ranny. Postanowiłem go przygarnąć. Jakoś przywlókł się do mojej jaskini, a tam opatrzyłem jego lewą, przednią nogę. Złamanie. Postanowiłem sam leczyć tego ogiera. Tak go przygarnąłem. Jego imię, to Lonely, bo był taki samotny... Został u mnie, a w nocy ułożył się obok mnie, po czym zasnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!