Najpierw obudziłem się w jaskini mojej mentorki. Kazała mi wcześnie wstać, więc dotrzymałem obietnicy. A raczej postarałem się. Wstałem dwie minuty po szóstej... Jednak wilczyca powitała mnie z uśmiechem.
- Wstawaj, umyj się, zjedz coś i zaczynamy - rzekła.
- Dobrze! - odkrzyknąłem pełen entuzjazmu za odchodzącą Cloud. Zatem wstałem i ruszyłem pod "prysznic". Woda obmyła mnie całego, po czym zeszła z sierści raz - dwa opryskując wszystko wokół. Zachichotałem cicho i poszedłem do Irand'a. - Cześć! - krzyknąłem do niego.
- Cześć. - odparł spokojnie. - Pewnie chcesz coś zjeść?
- O, tak. - odpowiedziałem i zasiadłem obok niego. - Co dzisiaj na śniadanie?
- Sarna. - odrzekł krótko i podsunął mi pod nos kawałek mięsa. - Jedz, Cloud już na ciebie czeka.
Szybko wsunąłem śniadanie i wybiegłem na dwór. Tam siedziała Cloud.
- Gotowy? - spytała.
- Gotowy! - odpowiedziałem.
- Zatem: jeśli chcesz otrzymać dobry zawód, musisz się podszkolić.
- Aha...
- A ja to szkolenie poprowadzę. Najpierw zrób małą rozgrzewkę, dobrze ci to zrobi. - nakazała.
- Tak jest. - odparłem i zacząłem biec truchtem. Śnieg odskakiwał na wszystkie strony.
- Stop! Dobrze, teraz pokaż, jak dobrze zaatakowałbyś bronią. Udawaj, że trzymasz... na przykład karabin pneumatyczny. Musisz zabić wilka właśnie strzelając do niego z tej broni, pokaż. - rzekła i przysiadła. Ja zacząłem biec trzymając w łapie "broń", po czym zrobiłem fikołka i ustałem na dwóch łapach. Udawałem, że strzelam. - Dobrze sobie poradzisz. Musisz się też liczyć z ciężarem broni. - powiedziała. - Jeśli kiedyś zostałbyś generałem, jak byś rozkazywał?
- Najpierw kazałbym niektórym snajperom wyruszyć na zwiady. Później, oczywiście, podczas wojny, wysłałbym szeregami wilki od najwyższych stanowisk wojskowych, do szeregowców i oficerów. Zaczęlibyśmy strzelać, a kiedy skończyłyby się naboje, strzelalibyśmy z broni maszynowych. Jeśli i te by się skończyły, są czołgi. Jeśli to by nie wypaliło, atakujemy bez broni. - skończyłem.
- Bardzo dobrze opracowałeś plan. Nadawałbyś się na stratega! - odpowiedziała.
- Dzięki... - zarumieniłem się.
- Teraz udawaj, że jestem właśnie takim wilkiem, a wam żaden plan nie wypalił, walcz ze mną. - nakazała.
- Ale jesteś dziewczyną... - odparłem zniechęcony.
- Dziewczyna, czy chłopak, wróg to wróg. - warknęła.
Pewnie byśmy się jeszcze kłócili, ale skorzystałem z tego, po czym uderzyłem waderę w bok. Ona jednak niewiele sobie z tego zrobiła i również zaatakowała. Wbiłem kły w między jej łopatki, a kiedy ona chciała mnie zaatakować, uniknąłem jej perlistych kłów.
- Dobrze opracowujesz strategię. - rzekła liżąc swój bok.
- A ty mocno atakujesz... - również lizałem obolałe miejsce.
- Kiedyś też będziesz tak dobrze atakował. - pocieszyła mnie. - Zaliczyłeś tą naukę. Teraz wybierzmy się na spacer.
I poszliśmy. Później poszliśmy na Słoneczną Polanę, gdzie bawiłem się z Gorsh, Crazy'm, Valixy i Vivą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!