Smocza jaskinia kojarzy mi się z salą balową, jest wielka. Jaskinia była czarna, czarne kryształy błyszczące w blasku księżyca wyglądały pięknie. Smocze jajo spoczywało na środku jaskini, musiałam być ostrożna, gdyż nie wiedziałam kiedy wróci matka smoka.
- Pięknie, normalnie super. - Mruknęłam ironicznie sama do siebie. Po tych słowach przyjrzałam się uważnie jaju smoka. Było ono smoliście czarne. Rozejrzałam się po jaskini, po czym szybkim krokiem pobiegłam w stronę jaja. Jajo leżało na gnieździe, a gniazdo było zbudowane z czarnych patyków, miało też w składzie ciernie. Obejrzałam z podziwem gniazdo, po czym schowałam jajo pod pachę i zaczęłam biec w stronę wyjścia. To, co ujrzały moje oczy przerosło moje wszelkie oczekiwania, wyglądu smoka. Zauważyłam smoka wchodzącego do jaskini. Był to czarny, ogromny smok, przyozdobiony wściekłym spojrzeniem. Najpierw pokierował wzrok na gniazdo, a potem na mnie. Schowałam szybko jajo za plecy. Smok zaczął węszyć. W pewnym momencie ryknął niesamowicie głośno i zaczął podążać w moim kierunku. Chwyciłam jajo w łapy i zaczęłam omijać smoka w drodze do wyjścia. Byłam przy wyjściu, myślałam, że zdołam uciec, jednak smok zatorował wyjście ogonem. Wielki, szczurzy ogon zakończony kolcami niebezpiecznie zaczął zbliżać się w moją stronę. Postawiłam jajo na ziemi i wskoczyłam na ogon smoka. Byłam tak przerażona, że nie myślałam logicznie. Zaczęłam gryźć smoka, biegłam po jego oślizgłym ciele, zbliżałam się do łba. Gdy znajdowałam się na skrzydle, smok postanowił je otworzyć, skoczyłam na łeb smoka i wydłubałam mu oczy. Nie wiedziałam, czy to był dobry pomysł. Smok zwalił mnie z siebie i podniósł do góry w paszczy. Jeden ruch i by mnie nie było. Nagle przypomniało mi się o pazurze, miotałam się jak opętana. Smok mnie połknął. Zaczęłam drapać pazurami w przełyku, w tamtej chwili uświadomiłam sobie, że mam zabójczy pazur. Wbiłam głęboko śmiertelny pazur, a smok padł. Wyszłam ze smoka tak jak weszłam - czyli przez paszczę - i powędrowałam do jaja smoka. Wzięłam jajo w łapy i przez jakieś pięć minut bezsensownie mu się przyglądałam. Popatrzyłam na martwego smoka. Przyglądałam mu się uważnie, w końcu istnieje prawdopodobieństwo, że mój smok będzie podobny. Nie wiadomo czy była to jego rodzina. Był to samiec. To mi wystarczyło, aby stwierdzić, że samica może być w pobliżu. Przeszłam przez ogon smoka i powędrowałam w stronę jaskini. Gdy potarłam jajko, zrobiło się niebiesko-czarne. Szłam i szłam. W pewnym momencie usłyszałam donośny ryk smoka.
- Pewnie samica wróciła do jaskini. - Mruknęłam sama do siebie.
Zaczęłam biec. Ryk ucichł. Pewnie sobie odpuściła. Patrzyłam z podziwem na jajo smoka. Myślę, iż powinnam być z siebie dumna. Pobiegłam szybciej, widziałam już jaskinię. Weszłam do jaskini, nikogo tam nie było. Położyłam jajo i poszłam spać.
QUEST #5 został zakończony
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!