Moje życie nie było łatwe, a gdy robiło się kolorowo, nagle wszystko się burzyło. Moi rodzice mnie kochali, byłem najlepszy z miotu, nie wyróżniała mnie tylko siła, znano mnie raczej z cichości oraz sprytu. Moje imię miało nawiązywać do tych dwóch cech, lecz wyszło inaczej... Do 3 miesięcy mówiono na mnie Zabójczy, niezbyt mi to odpowiadało, ponieważ kojarzyło mi się to z jakimś psychopatą. No ale cóż, za dużo do powiedzenia nie miałem.
Byłem najszczęśliwszym wilkiem z watahy. Pewnego burzowego wieczoru wybrałem się na spacer, wtedy jeszcze wiodłem wesołe i zwyczajne życie. Byłem nad jeziorem, pluskałem się z innymi wilkami, tylko ja byłem spięty. Czułem, że coś nas obserwuje. Eines była moją przyjaciółką, zadawałem się z nią od urodzenia. Sprawiała wrażenie zakochanej we mnie, ja też coś do niej czułem. W wieku jednego roku spytałem się jej czy będzie ze mną, Eines zaśmiała się i odeszła bez słowa. Złamała mi wtedy serce. Wskoczyłem do wody, chciałem się utopić, lecz nie mogłem. Pływałem bez sensu łkając. Płacz nie był widoczny pod wodą. Zauważyłem Kelpie, rzuciłem się na nią i zamordowałem na miejscu. Miotały mną emocje takie jak gniew, bezsilność oraz rozpacz. Mordowałem bezbronne wodne stworzenia bez namysłu, na początku czułem coś takiego, jak poczucie winy, ale w raz z każdym zabitym stworzeniem smutek mijał... Wtedy to się zaczęło. Martwe zwierzęta powypływały na brzeg jeziora. Ja uciekłem w głąb lasu. Patrzyłem w niebo, po czym usiadłem bezwładnie zaciskając zęby i płacząc. Tak. Miłość wywołuje we mnie wielkie emocje. Nie wiem czy to bardziej plus czy minus, nie zastanawiałem się nad tym. Wadera, z którą znałem się rok wyśmiała mnie. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby zwyczajnie powiedziała, że jesteśmy za mali czy coś... Urwałem różę i postanowiłem ją przeprosić. Szedłem powoli patrząc w ziemię. Miałem do niej podejść. Zobaczyłam ją i jej koleżankę, ustałem pod drzewem i podsłuchałem ich rozmowę. Obgadywała mnie. Śmiała się ze mnie wraz ze swoją zasraną przyjaciółeczką. Rzuciłem się na nią z pazurami, chciałem ją tylko zadrapać, lecz gdy usłyszałem te słowa, coś we mnie pękło;
- Na co ty liczyłeś!? Przyjaźniłam się z tobą, bo rodzice mi kazali. Nienawidzę cię! Dla mnie jesteś tylko zasranym introwertykiem bez uczuć! - Krzyknęła w moją stronę. Rzuciłem się i ugryzłem... Myślałem, że zostawię jej ślad lecz ona nie żyła. Umarła. Popatrzyłem na jej przyjaciółkę, która miała pysk blady jak ściana. Wadera zemdlała. Zatargałem ją na dno jeziora, a na jej ogon położyłem kamienie. Wróciłem do domu, zjadłem kolację i położyłem się spać pełen obaw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!