Kiedy wstałem, Diana jeszcze spała. Dziś był sylwester i z tej okazji alfy zorganizowały imprezę do samego rana. Jak co dzień poszedłem na polowanie. Kiedy już wróciłem, Diana była już na nogach i pytała się gdzie byłem ,więc ja powiedziałem, że na polowaniu. Zastanawiałem się czy pójść do niej i zapytać się, czy nie wybrała by się ze mną na Północne Wycie. W końcu zdobyłem się na odwagę i podszedłem do niej.
- Diana, mam pytanie. - Rzekłem.
- Jakie? - Zapytała.
- Nie wybrała byś się ze mną dziś na Północne Wycie?
- Z chęcią pójdę. - Odezwała się
- Więc dziś o 18:50 wychodzimy, wolę być trochę wcześniej, niż później.
- Dobrze, będę pamiętała.
Potem postanowiłem pójść do Safiry i zapytać się czy idzie na imprezę, kiedy szedłem przy okazji spotkałem Irand'a.
- Cześć Aro. Co u ciebie słychać? - Zapytał Irand.
- A nic ciekawego, a u ciebie?
- Też nic
- Ja muszę lecieć, pa. - Rzekłem ruszyłem dalej.
- No cześć. - Usłyszałem za plecami.
Potem już poszedłem prosto do Safiry, jednak zobaczyłem, że ona jeszcze śpi. Myślałem, że ona wstaje wcześnie, może nie tak jak ja, ale wcześnie. Postanowiłem ją zbudzić.
- Safira, Safira. - Krzyczałem do niej.
- Tak? Kto to?
- To ja, Aro.
- A, to ty. Po co przyszedłeś?
- A tak sobie. A co ty, jeszcze nie na nogach ?
- A ja wiem, spać mi się chce.
- Ok, już nie przeszkadzam. - Powiedziałem i odszedłem.
Kiedy przeszedłem kilka metrów, przypomniałem sobie, że miałem się jej zapytać czy idzie na imprezę z Irandem, ale zapomniałem - trudno, okaże się później. Była już osiemnasta, postanowiłem wracać do jaskini. A co w niej zastałem? Bałagan. A kto go zrobił? Diana oczywiście, bo wybierała sobie strój, Najgorsze było to, że nie wybrała ani jednego i zostawiła bałagan. No nic, nie ma czasu już 18:40. Diana jak zawsze zaczęła histeryzować i mówiła, że makijaż brzydko jej wyszedł, ja ją zapewniałem że jest najpiękniejsza, ale ona nic...
- Już 18:51, mieliśmy tam być o 18:50.
- No już, już idę. Nie krzycz.
- Jak tu można nie krzyczeć?
No nic, nie będę krzyczeć, szkoda moich nerwów. Kiedy wyszliśmy, była już 18:55, na szczęście w ostatniej chwili zdążyliśmy, jednak było przy tym dużo kłótni i sporów miedzy nami. O dziewiętnastej Star wyszła na scenę i zaczęła swoją przemowę
- Witajcie! Dziękuję za przybycie, na początku wydawało się, że będzie mało wilków, ale jednak się myliliśmy. Jeszcze raz dziękujemy i życzymy dobrej zabawy w tą raz do roku noc.
Nagle wszystkie wilki zaczęły klaskać, nie było wyjątków. Zaczęła się impreza. O dwudziestej pierwszej dyskoteka się skończyła i zaczęły się koncerty wilków. Na scenę weszła właśnie Makka z Patton'em. Następna była Alexis, ta to dopiero umie rozkręcić zabawę, wtedy dopiero zaczęły się tańce, od razu wszystkie wilki tańczyły, ani jeden nie siedział. Ja z Dianą też tańczyliśmy. Potem była jeszcze dwójka innych, ale my poszliśmy na spacer, było bardzo romantycznie, kiedy by się zaczęło wycie. Miałem bardzo ryzykowne pytanie do niej i nie wiedziałem, czy się zgodzi, ale miałem taką nadzieję. Porozmawialiśmy sobie i już wracaliśmy, bo była 22:55 i nie chcieliśmy się spóźnić, więc poszliśmy. Wszystkie wilki szły na najwyższy szczyt w Watasze Krwawego Wzgórza. Po dziesięciu minutach byliśmy na szczycie. Było tam pięknie, wszystko było dobrze i wyraźnie widać. Usiedliśmy na swoich miejscach i zaczęliśmy wyć, aż przez całą godzinę. Później, po wyciu, szykowała się dopiero niespodzianka. Kiedy chwilę zaczekaliśmy, na niebie zaczęły spadać gwiazdy było tam bardzo romantycznie i pięknie, niektóre wilki nawet się całowały i to był ten moment. Podszedłem do Diany i się zapytałem:
- Diana, czy zostaniesz moją dziewczyną?
- Ja, na prawdę, nie żartujesz?
- Nie, poważnie.
- No nie wiem, nie za krótko się znamy?
- Ja myślę, że nie.
- No dobrze, zgadzam się.
Tak się ucieszyłem, że aż ją pocałowałem. Była to najpiękniejsza chwila w moim całym życiu. Po tym wróciliśmy na salę i tańczyliśmy do białego rana...
ZDOBYTO: 600.000 KP i 6 poziomów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!