Widziałem przeróżne zagłębienia w ziemi i półki skalne... Ale pomyślałem o jaskini, czy... o czymś podobnym. W końcu jednak postanowiłem wykopać norę. Przynajmniej spróbować, bo ta twarda ziemia... Nie nadawała się do wykopania czegokolwiek. Wiedziałem, że pod tą twardą powierzchnią znajduje się ziemia, więc...Chyba się opłacało. W sumie, to nie wiem. Próbowałem to rozciąć sztyletem. Jednak nie była to ziemia, ale skała. I to musiałem rozwalić, by dotrzeć do ziemi, a w ziemi powoli zacząć kopać. Wysłałem wiadomość telepatyczną do Star.
- *Wiesz może, czym rozbić twardą skałę? Taką, z której zrobiony jest wulkan?*
Od razu otrzymałem odpowiedź:
- *A co? Spotkałeś się z nią na wprawie?*
- *Owszem...*
- *Hm...czekaj, niech pomyślę...* - Głos wadery urwał się w mojej głowie. Po chwili Star dokończyła. - *Spróbuj...nie wiem...masz jakiś miecz?*
- *Niestety nie, ale mam metal i miedź. Spróbuję tym i tym.*
- *Dobrze, jeśli nie zadziała, znów się udziel.*
I na tym skończyliśmy. Spróbowałem rozwalić to jednocześnie tym i tym. Nagle pacnąłem się w czoło. Dlaczego nie skorzystałem z mocy? Rozwaliłem to, za pomocą bomby i było dobrze. Teraz została tylko ziemia. Zacząłem kopać i w końcu była nora jak się patrzy.
- *Dzięki za rady, głupi nie pomyślałem, że mogę użyć mocy...* - Znów skontaktowałem się ze Star, po czym odpowiedziała.
- *Wiedziałam, że na jakiś sposób ci się uda. Powodzenia.*
Później poszukałem czegoś podobnego do siana. Były to liście, chrust, właśnie siano... Skąd - sam nie wiem. Później zaniosłem je do nory. Ułożyłem posłanie i położyłem w rogu nory torbę z jajem. Zjadłem jedną rybę, to było całe moje danie na dziś dzień. Małe śniadanie, mała kolacja. No, nic. Ułożyłem się wygodniej, ale nagle sobie coś przypomniałem. Wziąłem zostały chrust, siano i licie, po czym zakryłem otwór. Było tak cieplej. Jeszcze zapaliłem ognisko, które nic spalić nie mogło, a jednak dawało ciepło. Położyłem pysk na łapach, obrócony w stronę jaja.
- Dobranoc, Funky. - pożegnałem się z jajem i poszedłem spać. Jeszcze zanim na dobre zasnąłem, zablokowałem otrzymywanie wiadomości telepatycznych, by nie obudziły mnie. Zasnąłem na dobre.
***Nazajutrz***
Ziewnąłem przeciągle i rozprostowałem się. Spojrzałem na jajo, które leżało spokojnie w torbie. Postanowiłem zapolować na coś. Kiedy wyszedłem, oczywiście, torba została w norze, zacząłem się rozglądać. Wszędzie biegały Wendigo. Ku mojemu zdziwieniu, były tam zające. Kiedy podbiegłem do niego, jakiś cień przebiegł przede mną, a zwierzyny nie było.
- Kto tu jest? - warknąłem rozglądając się.
- Tylko ja. - odparł zachrypnięty głos. Po chwili zza pagórka (oczywiście skalistego) wyłonił się srebrny wilk. Trzymał w pysku martwego zająca.
- Kim jesteś? - warknąłem.
- Wilkiem. - odparł chcąc zachować anonimowość.
- A imię? Lub... cokolwiek? - naciskałem.
- Powiem tylko tyle: jestem basiorem. Imienia nie zdradzę, potrafię zamieniać się w co tylko chcę. Właściwie... to mam wszystkie moce. - wyjaśnił i ułożył się, by zjeść zdobycz. -A ty? Nie przedstawisz się?
- Jason. - warknąłem i ruszyłem szukać kolejnej zdobyczy. Ten wilk zabrał mi moje śniadanie... Kiedy nic nie znalazłem, poszedłem do nory, by tam zjeść zająca, którego ze sobą miałem. Tam zastałem nieoczekiwanego gościa.- Znowu ty?! - złapałem za barki wilka drzemiącego na moim posłaniu.
- Myślałem, że nikt tu nie mieszka. - skłamał.
- A jajo? I torba? - warknąłem. - Wynoś się.
Wilk wyszedł mrużąc powieki. Splunął w moją stronę, a kiedy wychodził, złapałem go za ogon. Zadałem poważną i mocno krwawiącą ranę, a ten pisnął i oddalił się pospiesznie, próbując zatamować ulatniającą się krew.
- I obym cię tu więcej nie widział. - warknąłem do siebie. Nagle zobaczyłem... coś strasznego. Na jaju było widoczne pęknięcie. Natychmiast podbiegłem. - Funky?! Czy to ten moment? - spojrzałem, jednak... jajo nawet się nie ruszało. - O, nie... kopnął jajo...
Jednak żaden kawałek skorupy nie odpadł. Bardziej to wyglądało jak bardzo głęboka rysa, ale wiedziałem, że gdyby się to dotknęło, mogło by odpaść. Nawet nie chciałem próbować. Włączyłem myśli telepatyczne i zdałem relacje Star. Wadera z cierpliwością słuchała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!