Łzy syna zabolały mnie, nie chciałem, aby ktokolwiek z moich bliskich cierpiał przez moje wybory. Raz w życiu pozwoliłem sobie zadziałać pod wpływem emocji, a skutki jakie to przyniosło, spowodowały mnóstwo problemów. Dla mnie była to nowość, coś z czym przyszło zmierzyć mi się po raz pierwszy.
Może naprawdę łatwo dałem się omamić Inez? Zbliżała się wojna, a owa wilczyca należała do Viridi Agmen. Savior nie potwierdził jeszcze, po której stronie będzie stał, a z informacji jakie posiadał Patton jasno wynikało, że z Inez był bliżej niż z innymi. Sprawa musiała poczekać aż do zakończenia wojny. Im więcej nad tym myślałem, tym bardziej zaczynałem tracić przekonanie o słuszności podjętego wyboru.
— Przepraszam — powiedziałem.
— Myślisz, że twoje przeprosiny cokolwiek zmienią, tato? — zapytał jadowicie, opanowując swój smutek i kierując negatywne emocje w moim kierunku.
Nic nie odpowiedziałem. Posiadał pełne prawo, aby czuć do mnie to co aktualnie czuł. Byłem jednak Alfą, a moje decyzje nie musiały podobać się innym. Błędem było, że podjąłem ją sam, bez negocjacji z Avalanche.
— Wracaj do treningu z Hidden — mruknąłem.
Odwróciłem się, nie zaszczycając syna ani jednym spojrzeniem.
W jaskini nie zastałem nikogo. Pustka panująca w grocie przeniosła się na mnie. Może tak powinno wyglądać moje życie? Nie zasłużyłem na to co posiadałem? Odepchnąłem od siebie te myśli. Nie nadawałem się na ojca ani partnera, dużo lepiej radziłem sobie sam, ale czułem się wtedy opuszczony. Głęboką wyrwę w sercu zasklepiło moje uczucie do Avalanche, a także dzieci i przyjaciele. Dla nich warto było porzucić swoje przekonania i wreszcie zaufać w pełni sobie, a także im i zaangażować się we wszystko. Owszem, samemu przychodziło mi to o wiele prościej, ale sztuką było móc dokonać tego z kimś bliskim.
— Elias. — Usłyszałem za sobą niepewny głos Avy.
— Odczekam, Kanashimi ma do mnie wielki żal — powiedziałem, uprzedzając jej pytania na ten temat.
— On cię kocha.
— Owszem, ale wiem też też jak ciężko wyzbyć się żalu.
Avalanche podeszła do mnie i wtuliła się we mnie. Oddałem uścisk. Nic nie uspokajało mnie tak jej bliskość. Kochałem ją ponad życie.
— Wiesz, może naprawdę popełniłem błąd? — Partnerka odchyliła się, aby spojrzeć mi w oczy. — Wyjaśnimy tą sprawę. Razem. — Podkreśliłem ostatnie słowo, a ona uśmiechnęła się.
— Wreszcie zachowujesz się jak wilk, którego pokochałam — szepnęła z radością, przejeżdżając mi łapą po policzku.
Podzieliłem się z ukochaną moimi obawami na temat wyboru Savior'a, w końcu jeżelibyśmy oskarżyli Inez o morderstwo Brooke, mógłby wybrać stronę Cecisiti Stellae. W czasie rozmowy przemknęła mi myśl czy moja wnuczka w ogóle jeszcze żyje?
< Ava? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!