Przyłożyłam sobie łapę do czoła próbując zebrać myśli. Tylko tego mi teraz brakowało. Cóż, przynajmniej mu wyjaśnię coś, a on mi. Zobaczymy co z tego wyniknie, jednak nie liczyłam na zbyt wiele. Nie po takim czasie. Spojrzałam na waderę, która czekała na moją reakcję.
- Gdzie on teraz jest? - Zapytałam się jej. Ta natychmiast poinformowała mnie, że u pary Alfa. Kiwnęłam głową. - Dobrze. Zaraz podejdę.
- Dam znać... A i Ilia - dodała na odchodne z niemałym smutkiem na pyszczku - powodzenia i przykro mi.
- Milo, masz może coś na wzmocnienie? Byłabym wdzięczna za takie coś - odezwałam się po zniknięciu Bety.
- Mam. Jesteś pewna, że ci nie zaszkodzi? - Zapytał kierując nas do siebie.
- Tak. Znam siebie, bardzo to pomoże - zapewniłam go biorąc łyk eliksiru, który mi podał. Od razu poczułam się lepiej. Zresztą nie czułam, aby wcześniejsze objawy miały tak szybko wrócić, ale definitywnie potrzebowałam zastrzyku energii. Gdy tylko poczułam napływ siły, lekko się uśmiechnęłam do basiora i po przeproszeniu za kłopot, wyszłam na spotkanie z byłym partnerem. Widać z daleka, że był zaskoczony podczas szybkiej wymiany zdań z Avalanche. Na mój widok z oddali zaraz znikła. Z każdym krokiem byłam bliżej, jak widać jednak, nieuniknionej konfrontacji. Kiedy znalazłam się kilka metrów od niego, w końcu mnie zauważył. Na jego pysku malowało się szczęście i niezrozumienie, zaraz rzucił się w moim kierunku aby wziąć mnie w objęcia, ale zrobiłam krok w bok uniemożliwiając mu to. Spojrzał na mnie zaskoczony, ale patrzyłam na niego tylko niewzruszona.
- Hej Il, co jest? Wiesz może co miała na myśli Avalanche o sporych zmianach?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Cóż, to były niezbędne zmiany do dalszego funkcjonowania.
- Co?
- To. Wyprowadziłam się z Blue Dream, którą zamierzam sama wychować bez twojego udziału. Jak zniknąłeś, wniosłam o rozwód - dodałam patrząc na niego obojętnie. Był wstrząśnięty słysząc to.
- Ale jak to? Po co?
- Miałam dosyć życia w cieniu, za dużo nerwów na to straciłam, a nie chciałam pozwolić na to, aby Blue też cierpiała.
- O jakim życiu w cieniu mówisz? Gdybym z Last rozmawiał...
- O to mi chodzi - zdenerwowałam się. - Cały czas tylko w kółko słyszę Last to, Last tamto. Ja nie jestem, nie byłam i nigdy nie będę Last Hope, rozumiesz? Twój umysł i serce zajmuje tylko ona, nigdy to nie byłam ja. Moja decyzja była podjęta po wielu analizach i ku trosce o Dream. Ona sama podjęła także decyzję, więc nie traktuj nas jako swoją rodzinę. Teraz jedyne, co nas łączy, to klan. Liczę, że zrozumiałeś, bo ja skończyłam - powiedziałam na odchodne, wracając do swoich spraw. Nie reagowałam na jego głośne pytania, które wykrzykiwał domagając się odpowiedzi, to już nie mój problem. Teraz myślałam jedynie o mojej Blue Dream. Kierując się ku swojej jaskini, mijałam przechodzące wilki, które wyraźnie były pochłonięte przez swoje szepty. Nie miałam jakoś siły na rozmowy z nimi. Praktycznie jak tylko weszłam do jaskini od razu zasnęłam.
<Milo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!