Nie często zdarzało mi się zobaczyć płacz mamy. Nie wiedziałam co miałam zrobić, poczułam się nieswojo i właśnie wtedy zrozumiałam, że nie byłam osobą, na której wsparcie można było liczyć. Przytuliłam Inez, choć uczyniłam to bardzo niechętnie.
Od tamtego wydarzenia minęło kilkanaście dni. Obiecałam sobie, że nie będę już pytała jej o takie rzeczy, nie tyle dlatego, że mogło ją to zranić, a tyle, że nie lubiłam być świadkiem, powiernikiem cudzego nieszczęścia.
— Anais, mam dla ciebie dobrą wiadomość.
Kolejną, pomyślałam. Pierwsza dotyczyła nocnych schadzek mamy, bowiem mogłam niebawem mieć ojca, kolejna z kolei zapewnień, że niebawem wreszcie będę mogła opuścić jaskinię i żyć normalnie. Niecierpliwiłam się, kiedy w końcu dane mi będzie zwiedzić Klan na własną łapę, a także poznać inne wilki, a szczególnie szczenięta, które niedawno się narodziły.
— Jaką? — zapytałam z zainteresowaniem.
— Wiesz, że jako szczeniak musisz wybrać sobie Mistrza, prawda?
Ten fakt był dla mnie oczywisty, a myśl, że mogłabym wreszcie zacząć coś robić niż tylko siedzieć w tej przeklętej jaskini, uradował mnie jeszcze bardziej. W sumie myślałam już czy nie opuścić groty bez zgodny Inez, ale fakt, iż dosłownie za chwilę, moje życie mogło ulec zmianie, uciszył owe myśli.
— Wiem.
— Chciałabym niedługo poznać cię z Gisei. — Wymawiając, najpewniej, imię należącego do jakiejś wilczycy, uśmiechnęła się delikatnie, z nutką czegoś, czego nie do końca umiałam rozpoznać.
— Kto to jest? — To pytanie najczęściej zadawało się wtedy, gdy ktoś mówił ci o jakiejś osobie, której nie znałeś.
— Otóż Gisei to moja — zawahała się, ale nie na tyle długo, aby uznać to za podejrzliwe — przyjaciółka.
Przyjaciółka... Nie rozumiałam znaczenia tego słowa, ale mimowolnie pokierowałam wzrok na śpiącą nieopodal Ney, która w tym samym momencie przekręciła się przez sen na grzbiet.
— Myślę, że mogłabym jej zaufać i naprawdę miło mi by było, żeby została ona twoim Mistrzem — powiedziała. — Ale pod warunkiem, że sama by się zgodziła. Mam zamiar z nią niedługo o tym pomówić.
Nie pasował mi do końca fakt, że Inez wymusza na mnie wybór Mistrza, ale sama myśl o tym, że w ogóle mogłabym go posiadać, była bardzo satysfakcjonująca. Lepsza Gisei niż nikt.
— Mamo, a jaka jest Gisei?
< Inez? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!