niedziela, 24 września 2017

Od Sierry - C.D. Arcady'ego "Trudny wybór"


Kiedy zauważyłam, że samiec wstrzymał oddech - bo, nie oszukujmy się, było to widać - speszyłam się, nie wiedziałam, czy powiedziałam coś źle... Ale gdy wróciliśmy do poprzednich nastrojów, wiedziałam, że już jest dobrze. 
- Rozumiem. - uśmiechnęłam się delikatnie.
Wszystko zaczęło mi się mieszać nagle... Znów myślałam nad tym, co może się stać przez nasze relacje... I poczułam się źle... Zdradzam tą Estranged, Echo, cały klan, dla jednego wilka... Cóż. Być może to błąd, ale istnieje tez opcja, że dobrze postępuję... dobrze w jakiś sposób i dla kogoś innego. Ciekawiło mnie, co by nas spotkało, gdyby nas odkryli. Wyrzuciliby nas? Zabili? Nie wiem... i nie chcę wiedzieć. 
- Wiesz co, Arcady? - mówiąc to, przysunęłam się do wilka.
- Hm? - mruknął, wyczułam na sobie jego wzrok na sobie.
- W zasadzie, to nic. - uśmiechnęłam się delikatnie i wtuliłam się w futro na szyi wilka, po czym ponownie odsunęłam się i wstałam, uważnie rozglądając się.
- Aha... - prychnął basior, wlepiając wzrok we mnie.
- Ale... - urwałam, po czym zwróciłam oczy ku samcowi. - Goń mnie! - zakrzyknęłam uderzając łapą jego boku.
Poderwałam się do biegu, po czym wybiegłam z jaskini, biorąc ostry zakręt na śniegu. Ćwiczyłam trochę bieganie... Miałam nadzieję, że okaże się, że chociaż o 0,1% było trudniej mnie złapać. Po chwili samiec puścił się za mną, a ja sunęłam przez śnieg jak strzała, jednak po jakimś czasie dogonił mnie. Kłapnął obok mnie zębami i specjalnie zwolnił, żebym dalej mogła uciekać. Jednak ja zatrzymałam się, jadąc jeszcze kilka metrów do tyłu na śniegu. 
- No, wiesz. A j.... - wtedy natrafiłam łapami na koniec klifu, z którego ześlizgnęłam się, trzymając się przednimi łapami brzegu. 
- Sierr, wiesz co? Myślę, spadasz. - stwierdził, przechylając łeb na bok i uśmiechając się łobuzersko.
- Doprawdy? Nie wiedziałam. - wtedy basior podszedł bliżej do mnie i prawie dotknął nosem mojego nosa.
- To teraz już wiesz. - zaczął się zbliżać, a ja zarumieniłam się delikatnie. Jednak wyminął mój pysk i złapał moje korale, próbując wciągnąć mnie na klif, co mu się udało, jednak, żeby wyglądało, iż ja też się staram, spróbowałam się podciągnąć.
- Dzięki. - rzuciłam, a rumieniec zniknął. Sierra, o czym ty myślisz?
- Spoko. - odparł, a ja uśmiechłam się.
- Arcady, mam pytanie... Tak w ogóle, co byś zrobił, gdybyś dowiedział się, że mnie już nie ma? - podtruchtałam do niego, patrząc w jego oczy z ciekawością.

< Arcady? Przepraszam za to czekanie. >w< >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!