Męczyły mnie sprawy związane z rodziną. Liczne "ucieczki" z domu dawały mi tymczasowy spokój i wytchnienie od zaistniałych problemów, lecz tylko do czasu. Nie określiłem jasno swojego celu, ale za to jasno dałem do zrozumienie, że nie interesuje mnie pozycja Alfy. Nie wiedziałem nic dobrego w rządzeniu Fortis Corde i sądziłem, że to ze względu na moje uosobienie.
W przyszłości wolałem wieść spokojne życie u boku ukochanej wilczycy. Ktoś, patrzący na moje marzenie z boku, mógł stwierdzić, że byłem głupcem. Bądź co bądź miałem możliwość zostania przywódcą, a ja wolałem się od tego odwrócić i wieść normalne życie. Ja nie uważałem tego za głupotę. Cieszyłem się, że mam dwie siostry, które w przyszłości planują przejąć władzę, wtedy przynajmniej nikt nie będzie zmuszał mnie, abym to ja uczynił.
Ułożyłem się wygodnie pod niskim, iglastym drzewem, którego gałęzie były na tyle nisko nad ziemią, abym mógł się wśród nich skryć. Wszedłem w las nieco głębiej niż zazwyczaj i czułem z tego powodu ekscytację, a także pewien strach. Postanowiłem go jednak zignorować.
Wróciłem myślami do sióstr. W sumie ciekawiło mnie jak rodzice podzielą władzę pomiędzy nimi, choć był jeszcze Kanashimi. To on miał pierwszeństwo w drodze po przywództwo, a sądząc po charakterach moich rodziców, uważałem, że będą trzymać się tradycji — pierworodny ma pierwszeństwo. Słyszałem, że w Luminosum Iter władza została podzielona dwie siostry... Moi rodzice zawsze mogli wykorzystać ten pomysł i podzielić przywództwo pomiędzy trójkę.
Kiedy wyobraziłem sobie jak Hidden będzie gryźć się z innymi o pełną władzę, aż uśmiechnąłem się na tę myśl. Najbardziej co w niej lubiłem to jej charakterek. Wiele razy dawałem jej błędnie do zrozumienia, że jest inaczej, więc nie dziwiłem się, że wolała spędzać czas z Kanashimi'm. Właściwie on jedyny z całej rodziny pokazywał jej otwarcie, że nie widzi w niej jedynie rządnej władzy wadery.
— Co robisz tak daleko od domu? — Usłyszałem nad sobą karcący głos Ivy.
Spojrzałem na nią z przestrachem, szybko spuszczając wzrok ze wstydu.
— Ja...
Ivy widząc moje zmieszanie wybuchnęła śmiechem. Spojrzałem na nią kątem oka. Jej oblicze wyglądało zupełnie inaczej, gdy rozpromieniała się niczym pochmurne niebo. Chyba właśnie dlatego się w niej skrycie podkochiwałem. Pierwszy raz spotkałem ją, gdy właśnie śmiała się jak teraz.
— Spokojnie żartuje. — Mrugnęła do mnie, a ja z ledwością powstrzymałem się przed ponownym odwróceniem wzroku. — A więc co tu robisz?
— Chciałem odpocząć od sióstr. Znowu się kłóciły — mruknąłem niechętnie.
< Ivy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!