W tak krótkim czasie tak wiele się zmieniło, głównie uległo zniszczeniu. Wszystko to za sprawą jednego i tego samego wilka. Przez cały nasz z wiązek z Arcun'em porównywał niby przypadkiem mnie z Last Hope. Z początku sporadycznie, jednak z czasem to się nasilało. W końcu nie było godziny bez odwołań do zmarłej i niedoszłej jego partnerki. Było to męczące i bardzo bolesne, ale nie dawałam po sobie tego poznać. Nie przy małej Blue Dream. Nie zamierzałam jej zepsuć tych chwil, nie kiedy już zaaklimatyzowała się w nowej rodzinie. Każdego dnia miałam coraz bardziej tego dosyć, byłam bliska załamania i chęci wygarnięcia mu tego, że nie jestem i nigdy nie byłam jego Last.
Jego Last... Ach tak, to takie oczywiste... On mnie nie kocha, jego serce dalej należy do Hope. W sumie, coś tak czułam ale dopiero wtedy dotarło to do mnie z pełną siłą.
Pewnego dnia jak zwykle mówiąc o Last wyszedł na możliwe polowanie. Tego samego dnia zamierzałam od niego odejść, nie byłam w stanie słuchać o jego jedynej miłości. Nie wrócił już, zaginął. Mimo szukania go przez kilka dni, nic nie udało się ustalić. Alfy ostrzegły mnie, że w takich przypadkach szanse na powrót wilka są bliskie zeru. Postanowiłam zakończyć ten rozdział życia. Wniosłam o rozstanie i zmianę jaskini z Blue. Widziałam smutek i wyrazy współczucia u innych w trakcie tego procesu, chcieli mi dodać otuchy.
Te wszystkie wydarzenia w dużej mierze zostawiły na mnie swój ślad. Nie byłam już tą waderą, którą rozsadzały pokłady energii i zawsze się wygłupiała. Nie. Uległam wyciszeniu i uspokojeniu, ale dalej potrafiłam się uśmiechać i pocieszać innych. Można powiedzieć, że wyszło mi to na dobre, te wszystkie tragedie.
Na samo wspomnienie zwiesiłam głowę ale nie mogłam się użalać nad sobą w milczeniu, bowiem tą chwile wybrała sobie Dream na podejście.
- Mamo, możemy wyjść? - Zapytała kiedy nocne niebo całkowicie zawładnęło sklepieniem, a gwiazdy radośnie mrugały. Uśmiechnęłam się ciepło do adoptowanej córki wstając.
- Oczywiście kochanie - to powiedziawszy wstałam i wyszłyśmy z naszej, od niedawna, jaskini. Było późno, wielu już spało o tej porze. Ale nie my. Widok szczęśliwie hasającej po łące małej waderki, której niespotykany ogon i włosy zaczęły tętnić własnym życiem, pokrzepiał mi serce. Siedziałam tak sobie obserwując jej harce, kiedy nagle się gwałtownie zatrzymała. Podążyłam za nią wzrokiem i wówczas dostrzegłam to, co ona. Nie dalej niż jakieś 30 metrów od niej stał basior, który także spoglądał na nią. Nagle Blue biegiem wróciła do mnie. Przyjrzałam się jej.
- W porządku kochanie?
- Mamo, ja go nie znam - pisnęła. Pogłaskałam ją po głowie.
- W porządku. Wiesz, że on dołączył ledwie parę godzin temu? Chyba nawet ma mieszkać niedaleko nas. Na pewno jest miły - dodałam dla otuchy.
- Wolę wrócić - wymamrotała. Zaśmiałam się cicho i wstałam. Popchnęłam ją nosem, by śmiało ruszyła. Nim dołączyłam do niej, zauważyłam, że ten nowy przygląda nam się. Kiwnęłam mu głową, a gdy odwzajemnił gest, poszłyśmy do siebie.
<Milo?>
Przepraszam bardzo, Arcun nie odszedł.
OdpowiedzUsuńNo tak, ale podobno mówiłaś coś o odejściu, tak przynajmniej twierdzą Ilia, Nadrix i Avalon.
UsuńKochanie, niezdecydowałam się. Jak to Peter powiedział: Teraz wiesz komu ufać, co się nie czepia. Nie można uszanować mojej decyzji, tak bez wątów? Nie chciałam zdradzić WKW, skąd to pojęcie? Zostaje jako Senshi, jednak jak widze teraz miło widziana nie jestem, bo kochani członkowie robią napad na czat RD i obrażają mnie :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, jako admin interesuję się życiem bloga, jednak uważam, że ta sprawa jest już bardziej między wami i nie powinnam się wtrącać. Absolutnie nie chcę żadnego konfliktu między WKW, a RD, tym bardziej nie uważam, abyś była tu niemile widziana. Mam nadzieję, że ta sprawa nie odbije się też w żaden sposób na WKW, bo tak jak mówiłam, nie szukam sporów miedzy blogami.
UsuńNikt nie powiedział też, że jako członek WKW nie masz prawa dołączać do innych blogów, bo nikt nie może ci tego zabronić, ludzie stąd mają własne stada, i dopóki nie kopiują żadnych elementów bloga, nic mi do tego i inni też powinni to uszanować.
Mogę jedynie przeprosić za zachowanie ludzi z WKW i ich upomnieć, ale nie biorę odpowiedzialności za ich czyny i słowa. Nie mam też czasu aby obserwować każdy ich ruch w tej sprawie i ewentualnie interweniować.
Niestety jednak wyżej wymienione przez Ciebie osoby robią "napady" na RD i właśnie rozgrzebują to przy okazji robiąc mi niewiadomo jakie wyrzuty. Nie chcę wybierać, jednak czasem nie mam wyboru. Nie chcę mieć wrogów, jednak czasem to konieczne. Jeśli sytuacja powtórzy się, naprawdę zacznę poważnie myśleć o niektórych sprawach. Na WKW bardzo mi zależy, przywiazalam się do Was oraz mojego Arca który ma jak widać skomplikowane życie. Autorka opowiadania "usmierciła" go w sumie bez mojej zgody, gdyż według niej jej były partner zaginął i nikt go nie znalazł. Nie chcę jednak czuć się tutaj nieswojo, ale i tak przez pewną osobę nie jestem pewna czy naprawdę nie rzucić tego w kąt i zrobić przerwy na jakiś czas.
UsuńProszę o poprawienie opowiadania. Jak narazie nie planuje odejścia z WKW Arunem albo Senshi.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Arc.
Dopilnuję aby w następnym opowiadaniu Ilia lub Milo zaznaczyli, że Arcun tak naprawdę nigdy nie zaginął, trudno byłoby poprawiać tyle opowiadań wstecz przy mojej ilości czasu.
Usuń