Nieco zaskoczyła mnie wiadomość o ciąży Crystal. Uśmiechnęłam się jednak do niej wiedząc, że jej dzieci będą miały wspaniałą matkę i szczerze jej pogratulowałam. Po chwili rozmowy w przemiłym towarzystwie poszłam do siebie. Co kilka dni spotykałam Crystal, która w stanie błogosławionym zdawała się promieniować jakimś wewnętrznym blaskiem. Po cichu zazdrościłam jej tego, że ma wspaniałego partnera i dzieci w drodze, ale wierzę głęboko, że na mnie również czeka szczęście. Pewnej nocy nie mogłam zasnąć, więc wyszłam na spacer. Szłam cicho z uśmiechem na pysku dopóki nie poczułam się senna. Chciałam wracać do jaskini, ale w tym samym momencie nieboskłon przecięła spadająca gwiazda.
- Poczekaj gwiazdko... - wyszeptałam. - Mam już wszystko, o czym tylko można marzyć: dom, watahę i przyjaciółkę... Teraz bardzo cię proszę, daj mi kogoś, kto mnie pokocha i kogo pokocham ja. Potem gromadka dzieci... Oto moja prośba do ciebie, gwiazdeczko. - poszłam do jaskini, a następnego dnia dowiedziałam się, że Crystal urodziła. Niemal natychmiast pobiegłam złożyć świeżo upieczonej mamie gratulacje.
<Crystal? Kryzys pisarski przemija, ale czasu niestety- brak :( >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!