środa, 18 listopada 2015

Od Lost In Dreams - Z pamiętnika marzycielki, cz. 1

Miłość? Miłość to uciekanie ze wszystkim i wracanie ze świadomością, że mimo to nic się nie miało. To upadanie na samo dno i odbijanie się od niego. To stabilizacja i zakłócanie zaufania. To chwile rozłąki i chwile spędzone razem. To tłuczenie i sklejanie rozbitego szkła. To bezpieczeństwo i największe ryzyko. To czarne myśli i zapach białej pościeli o poranku. To odchodzenie i wracanie. Kłótnia i zgoda. To wybaczanie i zapamiętywanie, zaangażowanie i obojętność. To łzy i uśmiech, dobre dni i gorsze tygodnie. To tęsknota i chęć zapomnienia. To spontaniczność i planowanie każdego szczegółu. To uczucie bez skazy, jednak tak nieczyste. To mobilizacja i demobilizacja. Lojalność i kłamstwo. To ciągłe zapalanie i gaszenie ciepła. To nieprzeżyte dni i nieprzespane noce. Na dobre i na złe.
Miłość nie jest jedynie najlepszym uczuciem, jakie może spotkać istotę żywą. To zbiór wielu kontrastów, nie mówię tu jedynie o często kontrastujących ze sobą charakterach zakochanych, ale o wszystkim, co tworzy miłość. Przychodzi wolno, odchodzi szybko... zupełnie jak zamek z kart. Wystarczy lekki podmuch, aby zburzyć solidną, wielką budowlę z dobrymi fundamentami. Tak samo czasem wystarczy jedno zdanie, aby zniszczyć przepiękne, ciepłe uczucie, oparte na solidnym fundamencie wzajemnego szacunku i zaufania. Uważana jest za najprostsze uczucie na świecie - nie ma nic prostszego, niż kochać. To największa bzdura, jaką słyszałam - fakt, kochać jest łatwo, ale odwzajemnić czyjąś miłość niekoniecznie.
Co jest gorsze? Kochać kogoś, kto nie kocha ciebie, czy być kochanym przez kogoś, kogo ty nie kochasz? Szczerze, tego drugiego jeszcze nigdy nie doświadczyłam, jednak pierwsze znam aż za dobrze. Z tym, że uczucie, które kiedyś wydawało mi się miłością, wcale nią nie było. Nie opierało się na tym, co zostało zapisane w pierwszym akapicie tego tekstu... aż do czasu, kiedy zjawił się on. Wilk najpierw będący mi wrogiem, potem neutralny w stosunku do mnie, przemienił się w mojego przyjaciela do grobowej deski. Zraniona przez moją ówczesny obiekt westchnień, ratunek znalazłam u niego. Dzięki niemu zakopałam swoje żyletki w jednym z moich ulubionych miejsc, stałam się znów szczęśliwa. Nawet nie zauważyłam, kiedy się w nim zakochałam.
Co wydarzyło się dalej, napiszę w następnej notce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!