niedziela, 29 listopada 2015

Od Diesel'a - C.D. Brokenheart ''Bestia, którą się stałem''


Od tamtej nocy wiele się zmieniło, minęło już tak wiele czasu. Jednak wciąż wracam do tych chwil...
***
Przystawiając nos do ziemi, poczułem jedynie zapach świeżego śniegu. Zrezygnowany podniosłem głowę i otrzepałem się z białego puchu, po czym ruszyłem w coraz gęściejszy las. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, gdy po około kilometrze dostrzegłem świeże, wyraźne ślady. Około pięć młodych jelonków pod opieką starszego, posiadającego większe racice byka. Najwyraźniej tędy przemykały, być może w pogoni za resztą stada, za grupką łań, bądź bawiąc się, wspólnie ścigając. Potruchtałem po śladach, wyczuwając wyraźną woń ich ciał. Brokenheart znalazła się nagle obok mnie, nie wiadomo do końca skąd. Najwidoczniej również wyruszyła na polowanie za młodziakami. Jednak w tamtej chwili wolałem zostać sam. Coś jednak nie pozwalało mi zakończyć tropienia na rzecz Broken. To był głód. Pomimo iż w tamtym momencie czułem niewyobrażalny smutek, musiałem pamiętać o swoich potrzebach i ich zaspokajaniu. Dotarliśmy do miejsca, gdzie stara, sucha trawa przebijała się przez warstwę śniegu. Jelonki próbowały wygrzebać jak najwięcej, aby utrzymać się przy życiu. Jeden ze średniaków hasał wokół swoich towarzyszy i wyjadał im co znaleźli. Nie był tak czujny, jak pozostałe osobniki, biegał po całej okolicy. Byk go jednak pilnował. Brokenheart nie umiała odwrócić wzroku od starego zwierzęcia, które było dość doświadczone. Bez wyeliminowania opiekuna młodszych towarzyszy, nigdy nie udałoby nam się zabić tych dwóch sztuk, które były najbardziej oddalone. Pozostała trójka uciekła. Byka oddaliśmy do spiżarni watahy, sami zaś wzięliśmy mniejsze osobniki dla siebie.
 - Nie odzywałeś się przez całe polowanie. - Ciszę towarzyszącą podróży do rozstajów przerwał zdecydowany głos Broken. - Co jest?
 - Ojciec nie żyje. - Wydusiłem z siebie, unikając jej wzroku za wszelką cenę.
 - Przykro mi. - Odparła. - Co teraz zrobisz?
 - Nie wiem. Będę żyć dalej, ale muszę się otrząsnąć.
 - Diesel... wiem, że to trudne do pojęcia, ale rozumiem cię jak mało kto. Był dla ciebie kimś ważnym, ciężko ci się pogodzić z jego śmiercią. Nie udawaj twardego.
 - Czasem chciałbym, abyś nie była taka inteligentna. 
 - Wybacz, taka już jestem. Pomóc jakoś?
 - Już pomogłaś. - Uśmiechnąłem się.
***
Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Zdążyłem się już wypłakać w jej ramię. Nie uznała tego za słabość, a za rzecz konieczną. Pokazała mi inną stronę siebie. Dziś szedłem ją odwiedzić. Moja dusza całkowicie się uleczyła. Wiedziałem, że kwiaty jej się nie spodobają. Jednak nie byłem nauczony dziękować komuś ważnemu w inny sposób.

< Broken? Jakość nie powala, ale muszę się znów wczuć w ten wątek >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!