sobota, 21 listopada 2015

Od Karony - Egzamin

Czuję! Wzrok zaczyna się wyostrzać, a uszy kierowane cichym, ale szybkim biciem serca obracały się jakby rozkojarzone całą zaistniałą sytuacją. Czuję jak wzrasta poziom adrenaliny we krwi. Podchodzę coraz bliżej i widzę go. Niewielkie stworzenie o szarym futrze, które spokojnie poszukuje pożywienia nie spodziewając się tego co go zaraz czeka. Jeszcze chwila... teraz! Rzuciłam się w pogoń za królikiem, który nawet nie zdążył zauważyć co się wokół niego dzieje. Ostre kły wbite w grzbiet ofiary uniemożliwiły jej ruchy, by po chwili zacisnąć się zadając śmiertelny cios. Czuję się wspaniale. Nigdy nie upolowałam nic tak szybko. Nagle obraz zaczął się rozmazywać, a ja usłyszałam czyjś głos. Był to Hector... Po chwili już całkiem otrząsnęłam się i zdałam sobie sprawę, że to był tylko sen... Dziś ostatnia lekcja, a ja się tak boje ze nie podołam... 
- Dzień dobry, Karono. - usłyszałam ściszony głos Hectora. Bał się tego dnia. Tak samo jak ja.
- Dzień dobry. - odpowiedziałam nadal przeżywając swoje osiągnięcie. - Śniło mi się, że upolowałam zająca w kilka sekund.
- Czasem sny się spełniają... oby twój się akurat sprawdził. - powiedział, próbując poprawić mi humor, a jednocześnie rozluźnić atmosferę.
- Boję się... - odpowiedziałam przerażona.
- Ja nawet też... ale nic się nie martw... musisz zdać tę lekcję! - powiedział uśmiechając się. - Kocham cię, siostrzyczko!
- Ja ciebie też kocham... - odparłam przytulając się do niego. Pół godziny później byłam w drodze do Zain'a. Kiedy stanęłam przed jego jaskinią, łapy odmówiły posłuszeństwa. Stałam tak chwilę, po czym ruszyłam do wejścia. Nie było go. - *Czyżby zapomniał? A może się coś stało?* - Błądziłam myślami. Moje domysły zostały przerwane. Zain stał na skraju lasu. Niechętnie skierowałam się w tamtą stronę. 
- Gotowa? - zapytał pełen entuzjazmu.
- Nie... - cicho odpowiedziałam. 
- Nic się nie martw. Będzie dobrze. - usłyszałam słowa pocieszenia. - Chodź za mną. 
Ruszyliśmy. Po dwudziestu minutach wędrówki i uspokajaniu mnie, zatrzymaliśmy się. 
- Słyszysz? -zapytał.
- Tak. 
Pojawiło się to uczucie jak ze snu. Nagle byłam jak w transie. Nie słyszałam co mówi do mnie Zain. Czułam ofiarę i musiałam ją złapać. Zaczęłam biec przed siebie. Są! Stado jeleni! Każdy normalny pomyślałby, że to szaleństwo polować samemu na jelenia. Ale nie ja. Nie myślałam rozsądnie. Kiedyś Zain powiedział, że z czasem zacznę nad tym całkiem panować. I tak się właśnie w tamtej chwili stało. Zmysły pozostały wyostrzone, a ja odzyskałam rozum. Choć nie do końca, bo jednak ruszyłam w pościg. Stado zaczęło uciekać, a ja mając już obrany cel zaczęłam gonić ofiarę. Poszło łatwo, bo byłam naprawdę szybka. Po chwili jeleń padł na ziemię, a ja razem z nim. Widziałam jak po raz ostatni unosi się jego klatka piersiowa po czym opada aby pozostać tak już na zawsze. 
- Świetnie ci poszło! Jestem naprawdę dumny! - usłyszałam. 
- Dzięki. - uśmiechnęłam się do mentora.
- Chodź. Pomożesz mi to zanieść do watahy.
- Jasne.

4 komentarze:

Zostaw po sobie ślad!