środa, 11 listopada 2015

Od Silence'a - Przeszłość [Quest #1], cz. 2

UWAGA, PONIŻSZY TEKST ZAWIERA WYRAZY, OKREŚLANE MIANEM BRZYDKICH SŁÓW / PRZEKLEŃSTW. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!


Czułem jak w gardle rośnie mi gula ze zdenerwowania. Z wielkim trudem przełykałem każdy kęs ciepłego mięsa przy okazji słuchając konwersacji moich towarzyszy. Bolało mnie to, że mam taki charakter... chciałem też dołączyć się do rozmowy, jednak jakoś nie mogłem znaleźć z nimi wspólnego języka. Nudząca cisza, jaką emitowały moje struny głosowe spowodowała dość szybkie skonsumowanie potrawki z zająca. Powoli począłem rozglądać się obserwując różne owady, które usilnie próbowały dostać się do ognia, a przy okazji się nie poparzyć. 
- Silence! - Krzyk Mirror'a wyrwał mnie ze świata, do którego odpłynąłem. 
- Słucham, o co chodzi? - Spytałem wyraźnie zmieszany i zawstydzony. 
- Pytałam się czy ci smakowało. - Anielski głos dotarł do mych uszu przyjemnie w nich rozbrzmiewając. 
- Oczywiście Witchi, było pyszne. Jeśli mogę zapytać, skąd miałaś te zające? 
- Właśnie zjadłeś rzecz, dzięki której zaliczyłam egzamin. - Zaśmiała się cicho przerywając wypowiedź. - Ale tak czy inaczej, cieszę się, że ci smakuje. 
Wadera ponownie wróciła do rozmowy z Mirror'em, a ja ponownie odpłynąłem w świat przemyśleń. W pewnej chwili czyjeś słowa zadudniły w środku mojego łba i odbiły mocnym echem na psychice. 
- *Powinniśmy jej powiedzieć. Jestem pewny, że wyczuła dziwną atmosferę...* - Przekazał mi Mir w wiadomości telepatycznej. 
- *Jeśli chcesz mówić, to mów, ja nie dam rady.* 
- *Dlaczego?*
- *Boję się... jej reakcji. Wykorzystaj to i nie wspominaj o mnie. Będziesz miał prawie stuprocentową pewność, że wybierze ciebie.* 
- *Jeśli mam mówić to o naszej dwójce, nie zagram w sposób podany przez ciebie.* 
- *Rób jak chcesz.* 
Cala nasza rozmowa sprowadziła się do tych trzech słów... "Rob jak chcesz", niby prosty zwrot, a dający bardzo duże pole do popisu. 
- Witchi, muszę na chwilkę zmienić temat i poprosić cię o wysłuchanie. - Zaczął Mirror bardzo spokojnym głosem. 
- O co chodzi?
- O naszą trójkę... a dokładniej mówiąc zarówno ja, jak i Silence poczuliśmy do ciebie coś głębszego... coś więcej, niż tylko chęć przyjaźni. 
Wadera milczała, a ja wciąż zastanawiałem się dlaczego Mirror postąpił w ten sposób. Mógł nic o mnie nie wspominać, wykręciłbym się jakoś z mojego zachowania, a on byłby w szczęśliwym związku, dlaczego jednak wolał powiedzieć również o mnie...? Nie chciałem o tym myśleć, wstałem i zacząłem się oddalać. 
- *Odpuszczam, z tobą będzie szczęśliwa. A nic nie będzie mnie cieszyło bardziej niż uśmiech na jej pysku.* 
Po owej wiadomości, którą wysłałem do mojego przyjaciela, zablokowałem możliwość odbierania kolejnych wiadomości. Nie chciałem wysłuchiwać głupiego ględzenia. Dość szybko znalazłem się w niedawno otrzymanej jaskini. Wciąż leżały w niej popakowane kartony z rzeczami, które zabrałem z rodzinnego domu. Pospiesznie wygrzebałem z nich paczkę papierosów, które ojciec kiedyś mi dał. Stwierdził, że jemu się nie przydadzą, a ja może zrobię z nich użytek. Wyciągnąłem i odpaliłem pierwszego... trzęsącymi łapami usilnie unosząc go do drżących warg, nabierając dym i po chwili go wypuszczając. W takim stanie leżałem do późna... wypaliłem chyba połowę paczki i pomimo odruchów wymiotnych wciąż wdychałem tą pierdoloną truciznę. Czułem jak łapy się uspakajają, a wargi przestają dygotać. Zgasiłem ostatniego papierosa, zostawiając na ścianie jaskini czarny punkt. Oparłem zmęczony łeb na poduszce zrobionej ze skóry małego jelenia i suchej trawy. 
***
- Silence! - Znajomy głos przebijał się przez zamknięte drzwi. - Silence! 
Nie odpowiadałem, nie chciałem rozmawiać z Witchi sam na sam. Fakt, moje serce nie pragnęło niczego więcej... W jednej sekundzie dotarło do mnie, że nie zamknąłem zamka w drzwiach. Dosłownie, gdy sobie to uświadomiłem, klamka opadła, a w wejściu znalazła się sylwetka cudownej wadery.
- Kurwa mać... - Pierwsze słowa wywołały u mnie mieszane uczucia. - Co ci się stało!? - Natomiast te drugie spowodowały lekką panikę. 
- Nic, o co chodzi? 
- T... Twoja sierść. Jeszcze wczoraj była biała.
- A teraz jaka jest? - zapytałem ignorując jej przerażony ton głosu. 
- Próbujesz ze mnie zrobić idiotkę?! Czy ślepy jesteś?! 
Ze zniechęceniem uniosłem łapę tak, abym widział ją w pełnej okazałości. Jednak to co zobaczyłem zabrało mi mowę. Witchita musiała wyraźnie zauważyć moją reakcję, ponieważ bez zbędnych komentarzy weszła do wnętrza jaskini, otworzyła okno po czym przysiadła obok mnie. Również usiadłem, powoli zwlekając się z ciepłego posłania. 
- Chciałam porozmawiać... a raczej powiedzieć coś czego wczoraj nie byłeś w stanie usłyszeć. 
- Słucham zatem. - Wydusiłem wyraźnie drżącym głosem. 
Do moich uszu nie dotarł jednak żaden dźwięk, nie otrzymałem żadnej wiadomości telepatycznej... jedyne co odczułem to jej delikatne jak aksamit usta muskające moje spierzchnięte, wciąż lekko trzęsące się wargi. Po chwili cały stres uciekł, zamknąłem oczy w chwili gdy jej łapy oplotły moją szyję delikatnie przysuwając mnie do niej. W chwili gdy oderwaliśmy się od siebie po raz pierwszy bez stresu lub zmieszania spojrzałem w te cudowne, jaśniejące gwiazdy, które inne wilki nazywały oczami. 
- Wczoraj zrobiłeś coś, co przekonało mnie do tego abym dokonała wyboru. Miałam powiedzieć, że nie potrafię wybrać żadnego z was, jednak zastanawiało mnie to... dlaczego odszedłeś? 
- Wiedziałem, że jeśli usunę się z tamtego miejsca ułatwię ci wybór. Uwierz, że z Mirror'em byłabyś szczęśliwa... a ja chciałem jedynie twojego szczęścia. 
- Jeśli tego chcesz, to nie powinien ci przeszkadzać taki obrót sytuacji, prawda? - Zapytała ponownie, zbliżając swoje usta do moich. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!