Przy tym wilku, nie czułam strachu, a nawet moja nieśmiałość znikała. Pop uścisnął ostrożnie moją łapę. Mimo to zabolała mnie. Stare rany dały o sobie znać. Zachowałam kamienną twarz.
- Wiesz co ciekawego, można zrobić w tej watasze? - zapytał. Zerknęłam mu w oczy, ale od razu je opuściłam cała zarumieniona.
- Nie. Ja dopiero niedawno dotarłam tu z moim ojcem. - powiedziałam. Populis pokiwał głową.
- Ok, czyli to ja będę musiał znaleźć nam jakieś zajęcie. - zażartował. Uśmiechnęłam się lekko.
- Wychodzi na to, że tak. - powiedziałam. Basior pomyślał chwilę. Złapał mnie za łapę.
***
- Jezioro. - z moich ust, wyrwały się te słowa, kiedy patrzyłam na taflę wody. Czułam się wspaniale.
Popilus skoczył na mnie niespodziewanie. Przeturlaliśmy się kawałek, lądując w zimnej wodzie. Zaśmiałam się głośno, a niedawno poznany wilk przyłączył się do mnie. Wyprułam jak strzała do przodu, zaś Popilus wiedział o co mi chodzi, zaczął mnie gonić.
Wbiegłam na wzgórze, tam basior mnie złapał w pasie. Uniósł mnie do góry, jakbym ważyła tyle co nic.
Rozejrzałam się. Widziałam wysokie góry, rozpościerające się za końcem jeziora. Na wzgórzu, na którym stałam było wielkie drzewo.
< Populis, co dalej? Pamiętaj, że Bel bywa nieśmiała ;* >