czwartek, 23 maja 2013

Od Soldiera- Księżyc

Trzymałem się z dala od rodziny i watahy. Moje podejście do życia było złe. Czułem się... Jakbym był kimś złym. Byłem całkowicie rozdarty. A czemu? Bo zamiast uczestniczyć w wojnie ja... gapiłem się w księżyc. Ale coś nakazało mi iść do Królestwa Ciemności. Coś... Tylko co?
Padał śnieg... Był wrzesień i ogromna śnieżyca! Trochę dziwne... Czułem, że dziś ma się coś wydarzyć... Ale co takiego? Te myśli chodziły mi po głowie. Idąc rozmyślałem... Czułem się kimś innym, byłem samotny, odtrącony, ukryty w mroku. Zawsze taki jestem... Smutny, zamyślony... Nie wiadomo tylko dlaczego... Czemu? To nie wyjaśnione... Nagle poczułem się gorzej... Serce omal nie stanęło, a łapy nie ruszały się. Zamrażało mnie... I nagle... Właśnie wtedy... Usłyszałem czyjś pisk... Byłem niedaleko pola bitwy. Pisk... Głos wydawał się... znajomy... Ale czyj ten głos? Wtedy podmuch wiatru chuchnął mi tam, gdzie mam serce... To był znak... Zrozumiałem, że... To był jej pisk... Wtedy coś się stało... Lód prawie cały mnie zakuł... Próbowałem się wydostać... Bezskutecznie... I wtedy zamiast pisku usłyszałem bardzo głośny skowyt. Ale... Ten głos coś mówił... Rozległo się echo...
- Soldier! - Wołał ten głos. Zacisnąłem zęby i lód zaczął pękać. Naprężyłem mięśnie i uwolniłem się. Popędziłem na plac wojny. Chaos... Uważnie się rozejrzałem... Nikt mnie nie widział. Nikt nie słyszał pisków i skowytów innych. Każdy skupił się na swoim zadaniu. Ale ja ją dostrzegłem... Bez zastanowienia zacząłem startować, aż w końcu uniosłem się w powietrze. Wylądowałem tuż przy niej. Pozabijałem wszystkich wojowników, którzy próbowali się do niej dostać... Na koniec objąłem ją, żeby wiedziała, że jest bezpieczna. Nie umiała latać- zwichnęła skrzydło... Patrzyłem na jej krwawe rany zastanawiając się co będzie dalej...

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!