Dzisiajw dzień znalazłem sobie głęboką i ciemną nore. Przeleżałem w niej
cały dzień. W nocy dopiero wyszłem. Było pięknie! Odetchnąłem z ulgą.
Była dzisiaj pełnia. Dla mnie księżyc jest źródłem siły. Gdyby nie on
nie byłoby mnie. Ale to nie chodzi o to że dzięki niemu mam wszystkie
moce... Nie, to jest dla mnie tak jakby przyjaciel. Większość wilków by
mnie wyśmiało, ale to prawda. On zawsze mnie słucha. A w pełnie to nie
umiem oderwać od niego wzroku. Powiał wiatr który przyjemnie rozwiał mi
futro. Poczułem zapach jelenia. Jednak , chociaż byłem głodny, nie
poszłem za zapachem. W pełnie nie robie takich rzeczy. Po prstu nie
moge. Wzrok cały czas mi wędruje w kierunku księżyca i wtedy nic nie
moge zrobić. Rozciągnąłem się. Poszedłem pozwiedzać tereny. Zajeło mi to
zaskakująco mało czasu. Więc poszłem się przejść. Ot tak, dla
przyjemności. Było tak przyjemnie! Sowy chuchały mi nad głową, liście
przyjemnie szeleściły. Ah! Czy może być coś lepszego? Spuściłem głowe
- "Tak może być" - pomyślałem. No cóż wszystko w swoim czasie! Na razie
trzeba się rozkoszować obecną chwilą. Znalazłem się na jakimś samotnym
pagórku. Weszłem na sam szczyt i zawyłem do mojego przyjaciela -
księżyca. Wyłem i wyłem. Była to pieśń samotnika który znalazł się w
raju, chociaż nie jest w pełni uszczęśliwiony. Czegoś mu brakuje, raczej
kogoś. Kogoś na kim zawsze może polegać... Byłem dość przygniębiony. Co
prawda zawsze podczas pełni byłem lekko przygniębiony, jednak dziś
kiedy znalazłem w końcu cel mojej wędrówki, odkryłem następny.... ,
trudniejszy cel do zdobycia. Chociaż wszystko może się zdarzyć. Tak
zawsze powiadali mi rodzice. Jestem ciekawy jak idzie mojej siostrze
Sharonie... Mam nadzieję że wszystko u niej w porządku, że znalazła
sobie partnera, czy rodzice są też zadowoleni, że mają szczęśwliwe
życie. Ja też nie moge narzekać. Ale chciałbym kogoś poznać.
Przynajmniej znajomego, potem przyjaciela, partnera i dzieci. Wtedy bym
był w siódmym niebie.
Tak rozmyslałem wyjąc. Była północ. ta godzina.... Była najcudowniejszą
godziną na świecie, od księżyca płynął przedziwny spokój, lecz bardzo
kojący. Przestałem wyć i zapatrzyłem się w złotą kule. Ile bym zrobił
gdybym mógł choć na chwile znaleźć się na księżycu!!! Znowu zacząłem
wyć. Tym razem przeciągle i jeszcze bardziej smutno...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!