czwartek, 23 maja 2013

Od Dark'a- Pełnia - moje życie

Dzisiajw dzień znalazłem sobie głęboką i ciemną nore. Przeleżałem w niej cały dzień. W nocy dopiero wyszłem. Było pięknie! Odetchnąłem z ulgą. Była dzisiaj pełnia. Dla mnie księżyc jest źródłem siły. Gdyby nie on nie byłoby mnie. Ale to nie chodzi o to że dzięki niemu mam wszystkie moce... Nie, to jest dla mnie tak jakby przyjaciel. Większość wilków by mnie wyśmiało, ale to prawda. On zawsze mnie słucha. A w pełnie to nie umiem oderwać od niego wzroku. Powiał wiatr który przyjemnie rozwiał mi futro. Poczułem zapach jelenia. Jednak , chociaż byłem głodny, nie poszłem za zapachem. W pełnie nie robie takich rzeczy. Po prstu nie moge. Wzrok cały czas mi wędruje w kierunku księżyca i wtedy nic nie moge zrobić. Rozciągnąłem się. Poszedłem pozwiedzać tereny. Zajeło mi to zaskakująco mało czasu. Więc poszłem się przejść. Ot tak, dla przyjemności. Było tak przyjemnie! Sowy chuchały mi nad głową, liście przyjemnie szeleściły. Ah! Czy może być coś lepszego? Spuściłem głowe
- "Tak może być" - pomyślałem. No cóż wszystko w swoim czasie! Na razie trzeba się rozkoszować obecną chwilą. Znalazłem się na jakimś samotnym pagórku. Weszłem na sam szczyt i zawyłem do mojego przyjaciela - księżyca. Wyłem i wyłem. Była to pieśń samotnika który znalazł się w raju, chociaż nie jest w pełni uszczęśliwiony. Czegoś mu brakuje, raczej kogoś. Kogoś na kim zawsze może polegać... Byłem dość przygniębiony. Co prawda zawsze podczas pełni byłem lekko przygniębiony, jednak dziś kiedy znalazłem w końcu cel mojej wędrówki, odkryłem następny.... , trudniejszy cel do zdobycia. Chociaż wszystko może się zdarzyć. Tak zawsze powiadali mi rodzice. Jestem ciekawy jak idzie mojej siostrze Sharonie... Mam nadzieję że wszystko u niej w porządku, że znalazła sobie partnera, czy rodzice są też zadowoleni, że mają szczęśwliwe życie. Ja też nie moge narzekać. Ale chciałbym kogoś poznać. Przynajmniej znajomego, potem przyjaciela, partnera i dzieci. Wtedy bym był w siódmym niebie.
Tak rozmyslałem wyjąc. Była północ. ta godzina.... Była najcudowniejszą godziną na świecie, od księżyca płynął przedziwny spokój, lecz bardzo kojący. Przestałem wyć i zapatrzyłem się w złotą kule. Ile bym zrobił gdybym mógł choć na chwile znaleźć się na księżycu!!! Znowu zacząłem wyć. Tym razem przeciągle i jeszcze bardziej smutno...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!