- Przecież cię nie zjem! - Krzyknąłem do kotki. Nadbiegła Smitty...
- China! Co ty tu robisz?! - Zapytała.
- Smitty, ja... Tu jest najwięcej myszy na naszych terenach. Toxic próbuje mi pomóc przegonić myszołowy, ale to trudne zadanie... - Powiedziała. Toxic podleciał i usiadł mi na grzbiecie...
- Jest ich za dużo, China. Nigdy się nie najesz. - Powiedział. - Może on nam pomoże? - Zapytał wskazując mnie.
- Tak! On nam pomoże! - Powtórzyła China. - Użyczysz swego głosu? Zawyj!
- eeee? - Wydusiłem patrząc na Smitty.
- Zawyj. - Powiedziała. Wzruszyłem ramionami i zawyłem. Smitty przyłączyła się. Resztę dnia spędziliśmy na zabawach...
~~Wieczorem...~~
Patrzyliśmy w gwiazdy...
- A ta wygląda jak galopujący koń! - Krzyknąłem wskazując gwiazdozbiór:
- Nigdy nie patrzyłem w niebo... - Dodałem.
- Na prawdę? - Zapytała zdziwiona Smitty. - Ja i dziadek robimy to często. Mówił, że wszyscy wielcy królowie i królowe są tam...
- Czyli Lux też... - Westchnąłem i spoważniałem. - Nie był moim ojcem, ale wciąż... żyje we mnie... - Powiedziałem. Smitty podeszła i przytuliła się do mnie...
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!