Odkąd Clive stał się oficjalnym partnerem mojej matki i przeniósł się na stałe do naszej jaskini, za każdym razem, gdy chciałam się wymknąć niepostrzeżenie na tereny należące do Klanu Cecidisti Stellae, musiałam mieć się na jeszcze większej baczności niż do tej pory. Jego bowiem nie było tak łatwo wywieźć w pole jak Sairę. Dodatkowo za wszelką cenę musiałam unikać spotkania z Sealiah, która co jakiś czas krążyła koło naszej jamy, sprawdzając jak radzi sobie młoda para, co ja postrzegałam jako zwykłe wtykanie nosa w nieswoje sprawy.
Doskonale wiedziałam, że na dłuższą metę nie uda mi się przed nimi ukrywać swojego prawdziwego jestestwa i zarówno ja, jak i mój prawdziwy mistrz oraz ojciec, prędzej czy później poniesiemy tego konsekwencje. Zaczęłam, więc rozmyślać jak mogłabym nas wszystkich przed nimi ocalić. Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że mam kilka wyjść: uciec całkowicie z watahy i wrócić do niej dopiero, gdy dorosnę, przyznać się do błędu i podporządkować zasadom panującym w Luminosum Iter (najmniej prawdopodobna) lub zwyczajnie zacząć nowe, prawdziwe życie u boku Mo. Tylko czy on zdecyduje się mną zaopiekować...?
Moim obowiązkiem było się tego dowiedzieć. W tym celu poczekałam na moment aż oboje kochanków będzie dostatecznie zaprzątniętych swoimi sprawami, aby nie zwracać chwilowo na mnie najmniejszej uwagi i czym prędzej pobiegłam w stronę granicy, gdzie basior powinien już na mnie, jak zwykle, czekać.
Kiedy tylko go ujrzałam, rzuciłam mu się na szyję i zanurkowałam w jego ciemnym, gęstym futrze. Dopiero teraz poczułam, że jestem względnie bezpieczna. Nie mogło to jednak trwać wiecznie, gdyż już po paru sekundach zostałam przez niego lekko odsunięta.
- Wyglądasz jakby gonił Cię cały legion upiorów. - stwierdził, zaglądając mi prosto w oczy. - Mogę wiedzieć co się stało?
- Wydaje mi się, że nasza kochana rodzinka zaczyna się czegoś domyślać - wyjawiłam niechętnie trzęsącym się z emocji głosem.
- Chyba nie wspomniałaś nikomu o naszym sekrecie?! - spytał groźnie.
- Nie, ale sam przecież doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że Clive jest od niedawna partnerem Sairy.
- Zgadza się. - potwierdził. - I co w związku z tym?
- On także jest Wilkiem Księżycowym, więc zdecydowanie łatwiej mu zauważyć, że coś ze mną jest nie tak.
- Cholera, o tym nie pomyślałem.
- Sam, więc widzisz, że nie mogę dłużej prowadzić tej podwójnej gry, jeśli nie chcę narazić życia.
- Niestety masz rację, ale ja nie jestem pewny co powinienem począć w takiej sytuacji. Najlepiej, więc będzie, jeśli udamy się teraz według planu do Silent Fear'a. Naradzę się z nim co dalej.
Nie czekając na moją odpowiedź, ruszył przed siebie.
<Silent Fear?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!