Minęło dosyć sporo czasu odkąd oficjalnie zostałam partnerką Rhyan'a. Miałam wrażenie, że dojrzeliśmy bardziej, i że nasz związek przestał być tylko jakąś niepoważną, obojętną miłostką. W miarę możliwości spędzaliśmy ze sobą czas, jednak zdarzało się to coraz rzadziej niestety, ponieważ musieliśmy jednak bardziej się ukrywać. Przyznam szczerze, że męczyło to mnie, jak zarówno mojego partnera. Niestety, musieliśmy nadal pozostawać w ukryciu, przynajmniej jeszcze przez jakiś czas.
Pewnego dnia również spotkała nas, jak i niektóre wilki z Watahy dosyć... dziwna sytuacja. Z niewyjaśnionych przyczyn kilku z nas pozmieniało swój wygląd. Tak po prostu, pewnego dnia obudziłam się obok Rhyan'a w zupełnie innym ciele. Na początku zdziwiłam się, niedość, że swoją zmianą, to jeszcze tym, że obok mnie leży obcy wilk. Okazało się jednak, że to faktycznie nie tylko mnie dotknęło. Z czasem przyzwyczailiśmy się i zaakceptowaliśmy to.
Do Klanu, w którym jestem obecnie, dołączył także mój kuzyn - Bevan. Kiedyś nawet dobrze się przyjaźniliśmy, jednak nie pamiętam go zbyt dobrze. Cieszę się jednak, że postanowił zatrzymać się w tej Watasze. Kiedy Rhyan'a nie było, dotrzymymywał mi towarzystwa, a nawet opiekował się mną. Uważałam, że to zbędne, do czasu, kiedy zaczęłam czuć się gorzej. Byłam bardziej ospała i mdliło mnie, zwiększył się również mój apetyt. Po jakimś czasie okazało się, że jestem w ciąży. Można powiedzieć, że nawet wahałam się jak powiedzieć o tym ukochanemu. W końcu zdobyłam się na odwagę i powiedziałam mu, że będzie ojcem. Było to dla nas obu ogromne zaskoczenie, jednak cieszyliśmy się razem. Bevan obiecał nam także pomóc, kiedy Rhyan nie będzie mógł być przy mnie.
I nie, nie miałam tego za złe partnerowi, nic z tych rzeczy. I tak, może wolałabym, żeby to on był obok mnie, co było raczej oczywiste, ale wiedziałam, w jakiej sytuacji obecnie się znajdujemy. Zdołałam przekonać Rhyan'a, aby nie odchodził na razie z Cecidisti Stellae, nie wiadomo, jak mogłoby się to dla nas skończyć.
Leżałam na swoim posłaniu czytając jakąś pierwszą lepszą książkę. Dwa czerwone znaki na mojej klatce piersiowej, które pojawiły się na moim ciele wraz z mianą wyglądu, świeciły mocniejszym światłem niż zwykle. Zaczynało mnie to irytować, gdyż nie mogłam zasnąć przez bijące światło, dlatego zajęłam się czymś innym. Książka jednak po jakimś czasie zaczęła mnie nudzić, więc odłożyłam ją i zaczęłam się rozglądać. Jaskinia oświetlona czerwonym światłem z tej perspektywy wyglądała nawet bardziej przytulnie niż zwykle. Poprawiłam się wygodniej, a wtedy światło zgasło. Poczułam się nagle bardziej senna. Jakby po prostu cała energia ze mnie ulatywała. Ziewnęłam, po czym wstałam, aby okrążyć się wokół własnej osi i ułożyć z powrotem, by później spróbować zasnąć. Wtedy nagle pasy zaświeciły znów mocnym, czerwonym światłem i uderzyła mnie fala gorąca. Od razu odechciało mi się spać. Miałam tak coraz częściej, a to bardzo irytowało. Takie nagłe spadki energii i uderzenia gorąca były prawdopodobnie spowodowane ciążą, chociaż tego nikt nie mógł być pewny.
Wtedy usłyszałam cichy szelest na zewnątrz. Jako, iż w okolicy było raczej spokojnie i tylko lawiny spadające gdzieś niedaleko powodowały dudniący, głuchy odgłos, toteż zdziwiłam się. Mimo wszystkiego postanowiłam rozejrzeć się. Wstałam ociężale z legowiska i wyjrzałam z jaskini. Od razu uderzyło mnie zimno i lodowaty wiatr, więc zmrużyłam oczy. W tamtym momencie pomyślałam o moim partnerze i nienarodzonym szczenięciu. Jakie ono będzie? Będzie samcem, czy samiczką? Jak damy mu na imię? I jak będzie wyglądało? Do którego z nas będzie bardziej podobne? Zakłuło mnie coś w podbrzuszu. Eh, jak bardzo chciałam, żeby mój partner tu był...
- Oh, Rhyan... - westchnęłam cicho do siebie.
- Wzywałaś? - usłyszałam za sobą i mimowolnie uśmiechnęłam się, odwracając się z powrotem w głąb mojej jaskini.
< Rhyan? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!