Podczas spokojnej przechadzki do swojego nowego miejsca zamieszkania, zauważyłam jakiegoś samca plątającego się na terenach Klanu, do którego niedawno dołączyłam. Postanowiłam śledzić ów osobnika, ni to z braku lepszych rzeczy do roboty, ni z ciekawości, dokąd idzie. Od razu ruszyłam za wilkiem, tym razem jednak nie miałam zamiaru łazić po drzewach czy inne takie, więc po prostu trzymałam się ziemi. Ukryłam się gdzieś w krzakach i zaczęłam iść za nim. Po jakimś czasie, kiedy oddaliliśmy się od pustkowia i byliśmy w gęstym lesie, on najprawdopodobniej zauważył, że coś jest nie tak. Specjalnie zaszeleściłam jakąś gałęzią, aby dać mu szansę na zauważenie mnie.
- Nie kryj się, niczym jakiś szczur - powiedział odwracając się w stronę, gdzie się ukrywałam. - Wiem, że tutaj jesteś. - dorzucił jeszcze.
- Wow, naprawdę? Nie spodziewałam się, że mówisz do mnie, wcale nie wiedząc, że tu jestem. - prychnęłam wychodząc zza krzewów. Usiadłam przed nim przyglądając mu się uważnie.
- Kim jesteś i... dlaczego za mną leziesz? - zlustrował mnie wzrokiem prostując się dumnie.
- Każdy o to pytał. - powiedziałam przyglądając się mojej wyciągniętej łapie i bandażu, ciasno na niej owiniętym. - I wiesz co? Niektórzy się nie dowiedzieli. Z tobą nie będzie inaczej. - mówiąc to, uśmiechnęłam się, na co basior tylko przewrócił oczyma.
- Tak swoją drogą, ładny masz wisior. - wyszczerzyłam się, już wcześniej dostrzegając błyszczący diamencik wśród futra samca.
- Ta, khem... - odchrząknął, starając się na mnie nie patrzeć. Wyciągnęłam do niego łapę i podrzuciłam naszyjnik delikatnie do góry, a ten po chwili z powrotem opadł na klatkę piersiową właściciela. - Co ty robisz? - zapytał, warcząc, po czym przyszpilił mnie do bliższego drzewa.
- Odsuń się, bo swoim oddechem plączesz mi futro. - warknęłam, jednak ten nadal pozostawał w miejscu. - Mówię ci, odsuń się.
- A co, jeśli nie? Nie powinnaś tykać nie swoich rzeczy. - zmrużył oczy.
- Tak, tak, teraz będziesz prawił mi to, co powinnam, a czego nie. Masz ostatnią szansę, żeby się odsunąć. - ucięłam. Nie, żebym zrobiła mu coś szczególnego, ale po co nosić na sobie kilka dodatkowych ran od ostrych zębów jakiegoś cholernego lisa? Właśnie. Niepotrzebne.
- Po prostu tak nie rób, zrozumiałaś? - mruknął, patrząc na mnie spode łba.
- No. - przytaknęłam ze znudzeniem. - Skończyłeś? - skinął głową. - Świetnie. A teraz powiedz mi, co tu robisz. Raczej nie jest mile widziane łażenie po nie swoich terenach.
< Isaaaaaaaaaac? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!