Aby odnowić naszą relację z przyjaciółką, w głównej mierze po to, abym poznał mniej więcej tereny okalające nasz Klan, wyruszyliśmy w podróż poza terytorium należące do Watahy Krwawego Wzgórza. W przyszłości ta wiedza mogła bardzo mi się przydać, patrząc na moje stanowisko. Warto było znać wszelakie defekty ziem znajdujących się nieopodal Fortis Corde.
— Zapamiętuj jak najwięcej, Sam — poleciła Ivy, czekając spokojnie nieopodal.
— Staram się — westchnąłem, już nieco podirytowany jej ciągłymi poleceniami.
Doskonale wiedziałem, że musiałem zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Głupi kamień czy głupia dziura mogła zniwelować moje strategie. Nie sądziłem, że po objęciu tej posady, będę musiał tak wiele dać z siebie. Oczywiście, nie miałam nic przeciwko temu, jeśli dzięki owego pojęcia na temat terenów, mogłem uniknąć śmierci wielu towarzyszy.
— Chcesz trochę odpocząć? — zapytała w późniejszym czasie przyjaciółka.
Ożywiony, pokiwałem głową kilkakrotnie. Ivy zaśmiała się lekko, widząc moją reakcję.
Kiedy się położyłem, dopiero wtedy odczułem jak bardzo byłem zmęczony. Głowa bolała mnie okropnie, a ja miałem ochotę iść po prostu spać.
— Może trochę się zdrzemniemy? — zaproponowałem.
Ivy spojrzała na mnie badawczo.
— Niebezpiecznie jest tak tracić czujność poza terenami Fortis Corde — stwierdziła. — Dlatego ty idź spać, a ja będę czuwać.
Nawet nie zaoponowałem, przystałem na jej pomysł.
Kiedy zamknąłem oczy, poczułem, że natychmiast odlatuje. Sen miałem głęboki i smaczy, dopóki nie obudził mnie głośny łoskot. Poderwałem się, otępiałym spojrzeniem ogarnąłem wszystko wokół. Zastał mnie niecodzienny widok.
< Ivy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!