Zanim zdążyłam ugryźć się w języki cichy komentarz zdążył zostać wypowiedziany. Z przestrachem spojrzałam na Aleksandra, ten jednak tylko zachował kamienną twarz, a wzrok wpatrzony miał przed siebie. Może moje słowa nie dotarły do jego uszu? Jeśli chciałam go do siebie przekonać, musiałam bardziej uważać na to co wychodzi z moich ust.
Odetchnęłam głośno, do odważnych świat należał.
— Jeżeli usłyszałeś to co powiedziałam, to bardzo cię przepraszam — powiedziałam zdecydowanie, choć ze szczerą skruchą.
Aleksander, co powoli przestawało mnie dziwić, nie zareagował. Nie zignorował mojej wypowiedzi, a jedynie swoją pozostawił dla siebie. Słuchał co się do niego mówiło.
— Słyszałam, że jesteś wspaniałym wojownikiem — zaczęłam ostrożnie, sprawdzając czy temat go zainteresuje. I tak też się stało, bo odwrócił na chwilę w moim kierunku wzrok. — Ja w swojej dawnej watasze nie za bardzo miałam z kim porozmawiać na ten temat — dodałam nieco później.
— Możliwe — potwierdził z niepewnością. — Aczkolwiek uważam, że w naszym Klanie jest mnóstwo wspaniałych wojowników i wojowniczek.
Uśmiechnęłam się na jego słowa.
— To bardzo ładnie z twojej strony, że tak mówisz o innych — odparłam. — Jednak powinieneś myśleć i o sobie. Skoro sama Avalanche i Elias uważają twoje umiejętności za nietuzinkowe... — Chciałam kontynuować, ale Aleksander mi przerwał, co było dla mnie nowością.
— I właśnie przez to bywam w centrum uwagi. Nie lubię tego.
Zdziwiły mnie jego słowa tak bardzo, że aż zamrugałam z zaskoczenia.
Czyżby po prostu nie chciał, abym kontynuowała temat? Postanowiłam zamilknąć. Ponownie dopadła nas niezręczna cisza. Nie chciałam łatwo rezygnować z poznania Aleksandra, ale z drugiej strony naprawdę ciężko było mi go rozgryźć.
< Aleksander? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!