- To jaka jest Wasza decyzja, idzie od razu, czy też czekacie na jeszcze lepszy moment, który być może nigdy nie nadejdzie? - spytałam po paru minutach niezręcznej ciszy, w czasie której Clive zerkał raz na mnie raz na Sairę.
- Chyba najlepiej będzie załatwić to teraz. - zadecydowała.
- W takim razie pójdziemy do niego zaraz po tym, jak dam Ci prezent, o którym wspominałam. - rzuciłam z radosnym uśmiechem i powoli zaczęłam zmierzać w stronę wyjścia.
- Tylko jest mały problem. - usłyszałam zza pleców.
- O co chodzi? - zapytałam, odwracając się w stronę młodej pary.
- Nie mamy z kim zostawić małej.
- W takim razie weźcie ją ze sobą, na pewno nie będzie sprawiać problemu, a i Well'owi dobrze zrobi jej wizyta. - poradziłam czując przyjemne mrowienie gdzieś w środku na myśl o tym, że wreszcie cała rodzina będzie w komplecie, wyłączając Mortimera. Z tym, że jego akurat nie było mi w tej chwili szkoda. W końcu sam sobie zasłużył na los, który go spotkał. Gorzej, ze ktoś i tak będzie musiał przynieść mu tę informację. Dobrze chociaż, że tym kimś była zwykle Tania. Tylko czy ona wciąż będzie chciała służyć swoją pomocą w kontaktach z nim...? Z tego, co się orientowałam, to podczas ratowania Sar z terenów Cecidisti Stellae zdążyła się z nim nieźle pokłócić i od tamtego czasu go nie odwiedzała.
Z tych rozmyślań wyrwał mnie radosny, szczenięcy chichot i głos Clive'a:
- Jesteśmy gotowi.
- Miło mi to słyszeć. - to mówiąc, wyszłam z groty, a reszta podążyła za mną.
***
Prze kilka kolejnych minut znów nikt nie odważył się wypowiedzieć ani jednego słowa, ale w końcu ukochany mej siostrzenicy przybliżył się do mnie i szepnął mi na ucho:
- Jak myślisz, jak zareaguje jej ojciec na tą wiadomość?
- Wydaje mi się, że dawno już się domyślał Waszej miłości, więc raczej nie będzie zbytnio zaskoczony. - odszepnęłam.
<Clive?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!