Poprzednie
Po słowach wypowiedzianych przez Clive'a zapadła dość krępująca cisza trwająca aż do czasu, gdy przekroczyliśmy granicę obu Klanów. To tam bowiem zdecydowałem się wreszcie odezwać, wiedząc, że tym razem nie weźmie mi za złe, jeśli przekieruję rozmowę na nieco inny temat:
Po słowach wypowiedzianych przez Clive'a zapadła dość krępująca cisza trwająca aż do czasu, gdy przekroczyliśmy granicę obu Klanów. To tam bowiem zdecydowałem się wreszcie odezwać, wiedząc, że tym razem nie weźmie mi za złe, jeśli przekieruję rozmowę na nieco inny temat:
- Musimy zachować najwyższą czujność, nie możemy być do końca pewni, co nas tu spotka.
- Przecież nie przybyliśmy tu jako szpiedzy, ani nie jest to odłam watahy, w którym przebywają w głównej mierze mordercy. - zauważył, wyraźnie tak dobierając słowa, aby ominąć fakt,że miał na myśli między innymi mego ojca i przyrodniego brata.
- Owszem, ale nikt oprócz nas tego nie wie, więc lepiej będzie dla nas obu, jeśli nie będziemy na siebie zwracać zbytniej uwagi.
- Zdajesz sobie chyba sprawę z tego, że nie ma tu zbyt wielu wybitnych wojowników? - spytał, bardziej pewny siebie niżbym tego chciał.
- Aby wprowadzić niepotrzebne zamieszanie wystarczy zaledwie kilku, wierz mi na słowo... -odparłem, zaczynając powoli żałować, że na tę wyprawę nie zabrałem ze sobą Sealiah. Ta przynajmniej jako zawodowy szpieg zachowałaby w obecnej sytuacji całkowite milczenie. Nie mogłem jednak po nią zawrócić toteż westchnąłem tylko ciężko i przyśpieszyłem nieznacznie kroku.
- Dobrze, niech już Ci będzie, postaram się całkowicie skupić na obserwowaniu otoczenia. - skapitulował, wywracając ledwie zauważalnie oczami.
- Miło mi to słyszeć. - oświadczyłem z lekkim uśmiechem, a w głębi ducha zacząłem się zastanawiać, czy rzeczywiście po gwałcie dokonanym przez Mo na mojej ukochanej córeczce nie stałem się zbyt ostrożny.
- A tak w ogóle, to jak daleko mieszka cały ten wujek Sairy? - usłyszałem po jakimś czasie.
- Wong Kar Wai osiedlił się... - nim zdążyłem dokończyć, coś zaszumiało w krzakach przed nami, a po sekundzie wyłonił się spośród nich... nie kto inny tylko obiekt naszych poszukiwań.
- Witaj, Well. - rzucił na powitanie. - Co Cię tu sprowadza?
- Chciałbym Cię prosić, abyś zgodził się na pełnienie funkcji jednego ze świadków na ceremonii, w trakcie której pobłogosławię związek Sar z Clive'em. - tu kiwnąłem głową w stronę czarnego basiora.
- Nigdy bym się nie spodziewał, że zdarzy się to tak szybko, ale oczywiście się zgadzam. Kiedy się ona odbędzie?
- Gdy tylko znajdziemy się z powrotem w mojej jaskini. - wyjawiłem.
- W takim razie ruszajmy już, bo nasza młoda panienka już pewnie nie może się doczekać.
<Clive?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!