Na Heather trafiłem długo po moich narodzinach. Wilczyca swoją nietuzinkowością zwróciła na mnie swoją uwagę i nie chodziło tu o wygląd, bowiem nie wyróżniała się niczym specjalnym. Ot, tak, kolejna pospolita wilczyca, w głównej mierze rozchodziło się o jej charakterek, a ten był dosyć zawiły. Doskonale potrafiłem odtworzyć w pamięci nasze pierwsze spotkanie. I to jak świetnie trafiła mnie kijem.
Od dziecka ciągnęło mnie w nieznane. Pragnąłem lepiej poznać otaczający mnie świat, zwiedzić odległe krainy, a przy tym spróbować odnaleźć swoje miejsce. Chyba każdy tak ma, że wyrusza w podróż, aby odnaleźć to, czego w życiu mu brakuje. Mnie chodziło o dom, ten mój, własny, a nie rodzinny.
Zawędrowałem na tereny należącego do Watahy Krwawego Wzgórza, o czym nie miałem pojęcia, dopóki właśnie nie trafiłem na Heather. A właściwie nie zwróciłem uwagi istocie mnie śledzącej. Nasza konwersacja, choć krótka doskonale wyryła mi się w pamięci.
— Oddychasz tak głośno, że zakłócasz mi moją ciszę — warknąłem niezadowolony zwracając się w stronę gęstych krzaków. Zmęczony wędrówką nie dbałem o dobre wrażenie, miałem to totalnie gdzieś.
— Patrzysz w tak złą stronę, że mam wrażenie, iż nie umiesz rozpoznać kierunków świata — zripostowała, a ja po głosem rozpoznałem w niej przedstawicielkę płci damskiej.
Zwróciłem wzrok, wśród koron drzew, gdzie wypatrzyłem czarną jak smołę, drobną wilczycę. Uśmiechała się zuchwale, spoglądając na mnie z góry i to dosłownie.
— Mam ochotę cię zabić — przyznałem chłodno.
Umyślnie skłamałem, bo szczerze mówiąc pragnąłem zachować namiastki godności. Wówczas nieznajoma, skwitowała to głośnym śmiechem. Sprawnym ruchem odłamała niedużą, aczkolwiek grubą gałąź i cisnęła ją we mnie. Nie chybiła, idealnie trafiła mnie między oczy.
Złapałem się za obolałe miejsce, sycząc głośno z bólu, a do moich uszu dobiegł lodowaty i ostrzegawczy ton:
— Pamiętaj, że ze mną się nie zadziera.
W następnej chwili zniknęła. Teleportowała się w inne miejsce, a mnie nie pozostało nic innego, jak wędrować dalej. Szczęściem w nieszczęściu było to, że całkiem przypadkiem trafiłem na daleką kuzynkę, która przekabaciła mnie, abym osiadł w Luminosum Iter. Nie pozostało mi nic innego jak przystać na propozycję i skierować się do Alf, które przyjęły mnie do Klanu bezproblemowo.
Ciekaw byłem czy jeszcze trafię na ciemną waderę. I owszem tak też się stało, wtedy dowiedziałem się, że miała na imię Heather.
< Heather? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!