poniedziałek, 5 marca 2018

Od Sam'a - C.D. Ivy "Wytrwały cel"


W dorosłe życie wkroczyłem ze swego rodzaju brzemieniem. Zaledwie na kilka tygodni przed osiągnięciem dorosłości, Senshi została porwana. Dla moich rodziców był to duży cios. Avalanche dowiadując się o zniknięciu córki, ruszyła w ślad za drapieżnikami, a Elias ruszył w pogoń za nią. Wrócili po kilku dniach, smutni i przybici. Jak się okazało trop się urwał i nie było sposobu na to, aby nawet się dowiedzieć co się stało z Senshi. 
Z wysoka miałem idealny widok na całe tereny należące do Fortis Corde. Odetchnąłem głęboko świeżym górskim powietrzem. Tęskniłem za Ivy. Brakowało mi jej obecności. Byłem zbyt rozdarty, a dodatkowo świeże rany, które pozostawiło po sobie zniknięcie siostry, jeszcze się nie zaskleiły.
Biłem się z myślami. Pamiętałem dokładnie pytanie, które zadała mi. Bałem się, że w tym czasie mogła opuścić Fortis Corde. Kontakt urwał się na kilka dobrych miesięcy. Ani ona, ani ja nie zabiegaliśmy o odnowienie go. Nadszedł czas, aby naprawić jeden z poważniejszych błędów. 
Ku mojej uldze zastałem ją w jaskini położonej nieopodal Słonecznego Jeziora. Zaskoczył ją mój widok, ale nie odezwała się do mnie słowem. Wyczekiwała tego co mam jej do powiedzienia, wpatrując się uważnie w moją osobę. Nie mogłem w to uwierzyć, ale prawie zapomniałem o tym, jak jej niesamowite niebieskie oczy na mnie działały. 
— Dawno się nie widzieliśmy — rzuciłem bardziej w przestrzeń niż do niej.
— To prawda. — Ostrożnie zgodziła się ze mną, a następnie zlustrowała mnie wzrokiem. — Zmężniałeś. 
Uśmiechnąłem się niepewnie.
— Kiedyś trzeba, prawda? — zażartowałem.
— Rzeczywiście, a na ciebie przyszedł już czas. — Uśmiechnęła się w odpowiedzi, na co mi ulżyło. 
Kierowany emocjami, a w większym stopniu jej pozytywną reakcją, rzuciłem się w jej kierunku, zamykając jej drobniejsze teraz ciało w niedźwiedzim uścisku. Ivy również mnie przytuliła.
— Brakowało mi ciebie — wyznałem szczerze.
— Mi ciebie też — odparła.
Kiedy od siebie odeszliśmy, zaczęliśmy bombardować się infromacjami. A może to raczej ja byłem pytającym, a Ivy odpowiadającą. W końcu "zniknąłem" i wycofałem się na kilka tygodni z życia Klanu. Zdecydowaliśmy wybrać się na spacer, żeby się trochę przewietrzyć, a także opanować targającymi nami emocje.
— Co byś zrobił, gdybym przeszła na stronę Cecidisti Stellae? — powtórzyłem bezgłośnie pytanie, które zdała mi kilka tygodni temu. 
Zamknąłem oczy. Wtedy zareagowałem złością, co zarówno zaskoczyło mnie, jak i Ivy. Wyszedłem z jaskini bez słowa, a ona została tam, nie wiedząc co powinna zrobić. Kiedy otworzyłem oczy, wspomnienie zniknęło, a na sobie wyczułem czujne spojrzenie przyjaciółki.
— O czym myślisz? — zapytała cicho, jakby nie chcąc mi przeszkadzać.
— Nad pytaniem, które mi wtedy zadałaś — odmruknąłem. Spojrzałem jej prosto w oczy. — I chcę, żebyś wiedziała, że oszalałbym, gdybyś opuściła Fortis Corde. Czułbym się... odrzucony, smutny, zraniony — zacząłem wymieniać, zdając sobie sprawę, że w oczach Ivy dopatrzyłem się czegoś dziwnego. Przestraszyłem się. — Ivy, błagam, powiedź mi prawdę, czy masz zamiar, nie... Czy w ogóle zastanawiałaś się nad opuszczeniem Fortis Corde? 

< Ivy? Wybacz, że tak długo nie odpisywałam. >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!