środa, 21 marca 2018

Od Heather - C.D. Bevan'a "Bardzo irytujący, czarny lis"

Patrzyłam na niego w ciszy przez chwilę, drżąc cała. Heather, nie, nie śmiej się.
- Pfft - parsknęłam śmiechem, widząc jego głupi uśmiech. 
- Z czego rżysz? - spojrzał w moją stronę.
- Z twojego głupiego ryjka, skarbie. Wyglądasz jak skrzywdzone szczenię z autyzmem - prychnęłam zadowolona z siebie. Serio tak wyglądał. Basior tylko przewrócił oczami, po czym wyminął mnie dłuższym krokiem i zaczął iść powoli przed siebie. Co ja mu takiego zrobiłam? Nah, ja jeszcze z nim nie skończyłam.
- Nie skończyłam z tobą, Bevanku - powiedziałam z rozbawieniem, doganiając go truchtem, po czym przeskoczyłam przez niego tak, że znalazłam się po jego lewej stronie.
- Jak mnie nazwałaś? - zatrzymał się gwałtownie.
- Bev, Bevan, Bevek, Bevanek - wymieniłam szczerząc się złośliwie w jego kierunku.
- Bevan najlepiej mi pasuje z tych wszystkich - mruknął coś, po czym przyspieszył.
- Ej, ej, bo mnie zabijesz, nie leć tak - prychnęłam, a basior nawet na mnie nie spojrzał - Mi tam odpowiada nazywanie cię tak, jak bym chciała. Tak też będzie. Od teraz.
- Kim ty niby jesteś? - usłyszałam po chwili.
- No mówiłam ci już.
Samiec postanowił się nie odzywać. Po prostu truchtając razem z nim w stronę, którą obrał, nie odzywałam się już, tak samo jak on. W sumie fajnie, że narzucił ostatecznie dosyć mordercze tempo. Dotrzymywałam mu kroku, biegnąc przy jego boku, jednak wyprzedzał mnie o połowę swojej długości. Był świetnym biegaczem, w końcu był też basiorem, do tego o wysportowanej sylwetce. Moim zdaniem poradziłam sobie nawet nieźle. Zatrzymał się gwałtownie po jakimś czasie, a ja obejrzałam się i zatrzymałam się nieco dalej, prawie uderzając w jakąś skałę.
- Co? Wryło cię w ziemię, czy jak? - zapytałam, przysuwając się do samca odrobinę.
- Tak, bo nadal zastanawiam się nad twoją głupotą - zmrużył oczy - Idź sobie. I nie wracaj.
- Ja wiem, że ty chciałbyś, żebym wróciła - rzuciłam, patrząc mu w oczy, po czym przeszłam przed nim, przesuwając mu ogonem pod nosem - Nawet jeśli nie, to przykro mi, jesteś na mnie skazany, autystyczny szczeniaku - dodałam uśmiechając się wrednie. Szczerze? Współczuję mu. Gdybym była nim, najprawdopodobniej rozszarpałabym mnie na miejscu.

< Bev, Bevan, Bevek, Bevanek? XD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!