Dźwięki otoczenia bardzo skutecznie wpływały na nasze nastroje. Zarówno ja jak i Sam puściliśmy w niepamięć długie dni odosobnienia i bez większej krępacji próbowaliśmy wyciągnąć od siebie co tylko się dało. Nie ukrywam, że sam basior - bo szczenięciem już nazwać go nie mogłam - zrobił na mnie dość dobre wrażenie. Nie bał się ukazać emocji, mówił szczerze i z zapałem i chyba co najlepsze, nie zlewał się rumieńcem od samego kontaktu wzrokowego. Mimo iż do słów "Stałem się mężczyzną" jeszcze troszeczkę mu brakowało tak śmiało mogłam powiedzieć, że młodzik idący aktualnie u mojego boku z pewnością będzie wspaniałym wilkiem. Po jego słowach zapadło milczenie, niczym tamtego feralnego dnia. Tylko tym razem zamieniliśmy się stronami... Co miałam mu powiedzieć?! Za każdym razem gdy przechodziłam przy granicy tych pustynnych terenów, gdy poczułam ich zapach (a raczej swąd)... zawsze gdy choćby o nich pomyślałam w moim umyśle rodziła się mała iskierka zadająca jedno upierdliwe pytanie " Jak by to było ponownie być tą złą? No Ivy, co ci szkodzi... przecież nie jesteś bezużyteczna, możesz to udowodnić. Najpierw przespaceruj się po terenach Fortis Corde, a gdy już znajdziesz osobę odwróconą do ciebie plecami... NIE!" Zawsze udawało mi się oderwać od tych psychodelicznych wizji, widoku Parasyte'a skąpanego we krwi z kępkami sierści na każdym z zębów... Wiem to zarówno ja, jak i osoba, która próbuje mnie do tego nakłonić... Prędzej porzucę watahę niż splamię swój honor.
- Sam. - Zaczęłam zimnym i zdecydowanym głosem. - Nie jesteś już dzieckiem, i głównie dlatego powiem ci całą prawdę. Nie jest ona zbyt wygodna, ale nie chcę budować relacji na kłamstwie.
Chwilę musiałam poczekać na reakcję... śpiew ptaków był tak kojący.
- Zatem mów, nie będę wchodzić ci w słowa. - Rzekł zwalniając tępa.
- Myślałam. Co więcej, byłam ciekawa jak zareaguje zarówno Fallen jak i Avalanche. Jesteś świadoma swoich umiejętności, jednak nie uważam się za coś w rodzaju "broni ostatecznej". Do tej roli nasz klan ma innego faworyta, a za razem wilka, który bije mnie w doświadczeniu kilkukrotnie.
- Patton... - Szepnął Sam.
- Zgadza się. ale nie odbiegajmy od tematu. Nigdy jakoś specjalnie nie patrzyłam na inne aspekty tej decyzji. Dla przykładu, twoja reakcja... nie wzięłam pod uwagę, że tak możesz się czuć. Nasza relacja jest dość dziwna, ale swoją odpowiedzią uświadomiłeś mi, że warto trzymać si.e tej znajomości. - Mówiąc to uśmiechnęłam się. Po czym skierowałam swój wzrok ku ziemi
- A teraz? - Zapytał Sam wlepiając we mnie wielkie, głębokie ślepia.
- Nie masz o co się martwić, zostaję. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!