sobota, 6 czerwca 2015

Od Niny - Jak tu dotarłam?

Patrząc na zachód słońca, nie przejmowałam się niczym. Kiedy zamknęłam oczy, krzyk doradcy alf (moich rodziców) sprawił, że pospiesznie je otworzyłam.
- Co jest? - zapytałam wilka, wstając.
- Twoi rodzice... alfy.. nie żyją...
- Co?! - krzyknęłam otwierając pysk ze zdziwienia.
Wielka łza spłynęła po moim policzku.
- Przez kogo?
- Nasze jednostki szpiegowskie wykryły tego wilka. - Rzekł i pokazał mi autoportret. - Mamy jeszcze kawałek jego bluzy. Wzięłam to wszystko. Chciałam się zemścić... Ale... muszę go najpierw znaleźć...

***7 tygodni później***

Po długiej wędrówce miałam już dość. Byłam bliżej, jak dalej. Znalazłam jaskinię tego wilka. Ponoć tam mieszkał. Słyszałam też, że wilki, które szły sprawdzić, czy to prawda, ginęły. Lecz ja nie mogłam się teraz cofnąć. Albo mnie zabije, albo nie. Zatrzymałam się w lesie iglastym. Było tam dużo cienia. Super, bo świeciło słońce. Ujrzałam też strumyczek. Zaczęłam łapczywie chłeptać wodę. Nie piłam cztery tygodnie. Po chwili ujrzałam też małą sarnę. Rzuciłam się na nią, mimo, iż byłam słaba. Kiedy zajadałam się mięsem, zza krzaków wyszedł młody lis. Wyglądał na głodnego. Zostawiłam mu ćwierć mięsa, a kiedy już ruszałam usłyszałam głos:
- Dziękuję!
- Nie ma sprawy! - odkrzyknęłam i pobiegłam naprzód.

***3 dni później***

Popatrzyłam na znajdującą się przede mną jaskinię. Była noc. Miałam swoje piękne, czarne futro. Spojrzałam do środka. Zauważyłam wilka. Były tam wilki, powieszone do góry nogami na łańcuchach. Jak pewnie myślicie - były martwe. Poruszałam się bezgłośnie. Wilk mnie nie usłyszał i nie zauważył. Podkradłam się tak cichutko, jak tylko umiałam. Z emocji, które we mnie buzowały, nawet nie oddychałam. Wzięłam najbliższy ostry przedmiot, który był poza zasięgiem wilka, i wbiłam go w jego klatkę piersiową. Wilk zaczął się drzeć. 
- Masz! Widzisz te wilki?! To też być może pamiętasz mnie! - krzyknęłam, mając na myśli moich rodziców, którzy jeszcze nie zostali obdarci ze skóry. 
- Ech... - zaczął ciężko oddychać. 
Po chwili wyjął sobie powoli sierp z swojej klatki piersiowej. Rzucił się za mnie, a ja zrobiłam unik, więc ta niezdara upadła na ziemię. Teraz trzymałam kosę.
- Obetnę ci łeb! Będziesz się palił w piekle! - jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Zabiłam go.

***10 tygodni później***

Ciężko dysząc wkroczyłam na tereny Watahy Krwawego Wzgórza. Nie znałam tych terenów, więc nie mogłam powiedzieć, jaki to teren. Po chwili ujrzałam wilka.
- Co tu robisz? Jestem betą tej Watahy.

<Patton? Takie wyszło :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!